Pamiętacie jak pisałam o tym, czym tak naprawdę jest miłość, jak ją zdobyć i co najważniejsze jak ją zatrzymać na zawsze? Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat długotrwałego związku. Z doświadczenia wiem, że wcale nie jest z nim tak łatwo, jak niektórym się wydaje. To nie jest tak, że zakochaliście się w sobie, utrzymujecie to uczucie i dalej idzie już jak z płatka i wszystko przychodzi samo. O taką właśnie miłość trzeba dbać ze zdwojoną siłą.
Po pierwsze, nie możemy wpaść w pułapkę bezpiecznego myślenia. No bo skoro On jest już nasz to nic nam nie grozi. Kocha nas, więc czujemy się bezpiecznie, że z nikim nas nie zdradzi i że czar nagle nie pryśnie. I po co w takim razie się dla Niego starać? Wystarczy być. A to poważny błąd. Powinniśmy każdego dnia przypominać, że dana osoba jest dla nas wszystkim, że kochamy ją jeszcze mocniej niż na początku i że nie wyobrażamy sobie życia bez niej. Okazujmy to drobnymi gestami, słowami, czynami.
Zwykłe „kocham Cię” na dobranoc i na dzień dobry. Smsy lub karteczki z takim napisem pozostawione w kuchni na lodówce, na biurku, w łazience.
Zrobienie śniadania do łóżka, masażu po ciężkim dniu lub zabranie ukochanego na spacer.
Wspólne wycieczki gdziekolwiek. Fajnym pomysłem jest np. znalezienie jakiegoś miejsca w pobliżu, do którego zabierzemy Go spontanicznie, z zawiązanymi oczami. Zróbmy sobie tam piknik albo romantyczną kolację z winem i ze świecami.
Nigdy nie możemy dać Mu odczuć, że przestało nam w jakiś sposób zależeć.
A w tym bardzo przeszkadza rutyna, która jest zabójczynią długotrwałych związków. Jeśli Wasze dni wyglądają tak samo i nie robicie nic niezwykłego i niecodziennego, to związek powoli może umierać.
Jak w takim razie zabić rutynę? Pojawia się ona o wiele szybciej wtedy, kiedy będąc w takim związku od dłuższego czasu mieszkamy ze sobą. A jeśli dodatkowo mamy taką pracę, że większość czasu spędzamy razem to już w ogóle nadchodzi w morderczym tempie. My się jednak jej nie daliśmy i właściwie nie wiemy, co to tak naprawdę jest. Oto kilka moich osobistych rad na to, żebyście i Wy nigdy jej nie poznali:

1. Codziennie zrobić coś innego. Choćby to był jeden maleńki element. Zjeść śniadanie czy obiad w innymi miejscu. Raz zrobić to w domu, innym razem pójść do restauracji. My np. przyzwyczailiśmy się do wspólnego oglądania seriali i chyba się od tego uzależniliśmy. Dlatego co kilka dni zamieniamy wieczorny serial na spacer, czytanie książek lub po prostu rozmowy.
2. No właśnie: rozmowy. To chyba jedna z ważniejszych czynności w związku. Trzeba rozmawiać i trzeba mieć o czym rozmawiać. Jeśli nie miałabym z kimś tematów do rozmowy to raczej nie planowałabym z tym kimś wspólnego życia.
   Mimo, że spędzamy ze sobą większość czasu to i tak dni wypełniają nam długie rozmowy. Dla mnie to był zawsze główny wyznacznik dopasowania.
3. A jeśli chcecie, żeby mieć więcej tematów do rozmów, to spędzajcie też czas oddzielnie. Najlepiej mieć kilka własnych zajęć. Swoje hobby. Takie, które jest tylko i wyłącznie Wasze. Oboje lubimy biegać, ale to akurat robimy oddzielnie. Ja wolę biegać rano, mój K. wieczorem. I uwierzcie mi, że w ciągu takiej godzinki może się tyle wydarzyć, że jest później co opowiadać;) Prowadzenie bloga jest też moim hobby i kiedy ja zajęta jestem tworzeniem nowych wpisów, mój K. w tym czasie zajmuje się swoim. Trzeba mieć czas tylko dla siebie, bo inaczej by się zwariowało.
4. Jednak mimo wszystko wspólne zajęcia też umacniają związek. Jednym słowem trzeba poświęcić trochę czasu na swoje własne zajęcia i trochę na wspólne. Pisałam Wam, że dla nas taką pasją jest taniec i tenis. Kiedy robi się coś razem umacnia się związek. Dobrym pomysłem jest też wspólne gotowanie;)
5. Niespodzianki i drobne prezenty. Ostatnio dostałam kwiatki zerwane pod blokiem. Rano, do śniadania. To było bardziej słodkie niż kwiaty kupione w kwiaciarni. Wanna pełna wody i piany po ciężkim dniu? Czemu nie. Liczą się chęci i fantazja. Kiedyś leżałam chora w łóżku i czytałam gazetę, w której ktoś polecał jakąś książkę. Wspomniałam o tym mojemu K. i po kilku chwilach ta właśnie książka leżała przede mną. Razem z sokiem malinowym i siatką pomarańczy i bananów. Takie niespodzianki sprawiają, że nawet nie przejdzie Ci przez myśl, że coś jest nie tak, że to już nie to, z kim innym byłoby Ci lepiej?

Poza tym spontaniczność i namiętność. Namiętność i spontaniczność. Tego chyba wyjaśniać nie muszę. Stosując się do tego udany związek gwarantowany:)

Mniej więcej wiemy już jak nie popaść w rutynę i jak sprawić, by związek nie był nudny. Jak już mówiłam, nam to na razie nie grozi, bo stosujemy się do tych zasad. Dlatego wczoraj spędziliśmy wieczór tak, by podtrzymać ten ogień;) Zrobiliśmy sobie pierwszą randkę. I jak dla mnie ten pomysł był strzałem w dziesiątkę! Dlatego podzielę się nim z Wami.
Mieszkając razem zaproszenie chłopaka na kolację może być trudne, ale wybrnęliśmy z tego na wesoło. Dzień wcześniej wysłałam K. zaproszenie, w którym poinformowałam Go o kolacji, o obowiązującym stroju wieczorowym i podałam adres, pod który ma się stawić. W sobotę od rana czułam taką ekscytację, jakbym naprawdę miała przygotować kolację dla chłopaka po raz pierwszy. Obmyśliłam menu i zabrałam się najpierw za sprzątanie, a później za gotowanie. W miarę zbliżającej się godziny spotkania zaczęłam szukać odpowiedniego stroju, wzięłam prysznic i zrobiłam makijaż. Dziwne to było uczucie, szykować się a jednak nigdzie nie wychodzić. Wyglądało to mniej więcej tak:

O umówionej godzinie K. pojawił się w drzwiach (godzinę siedział w samochodzie w podziemnym parkingu i podobno strasznie się stresował;)). Otwarłam mu, dostałam piękną różę, a On po wejściu pochwalił, że mam ładne mieszkanie!

Zadbałam też o odpowiednią atmosferę. Nakrycie stołu wyglądało tak jak na zdjęciach poniżej, a listę idealnych utworów na pierwszą randkę znajdziecie na końcu wpisu.

Kolacja składała się z przystawki, dania głównego i deseru. Oto menu:

Przystawka: gorąca bagietka z majonezem i kawiorem

Danie główne: gnocchi w sosie pomidorowym z parmezanem

Deser: maliny ze skruszonymi ciasteczkami i bitą śmietaną

Do tego dobre, różowe wino przywiezione z gór.

Jeśli nie macie pomysłu na taką kolację to poniżej znajdziecie kilka przepisów, które świetnie się nadają:)

Krewetki z cytryną, pietruszką i białym winem

Kaczka w sosie mandarynkowym

Marynowana pierś z kurczaka z pommes Anna i sosem choron

Carpaccio wołowe z bazylią i parmezanem

Mozzarella w prosciutto z sosem pomidorowym

Capitano

To oczywiście przykładowe dania, po inne inspiracje zapraszam tutaj: Mygorgeouslife – food

Długo rozmawialiśmy, obejrzeliśmy razem „Twoja twarz brzmi znajomo” śmiejąc się do łez. Zatańczyliśmy do dźwięków ulubionej muzyki i poszliśmy na krótki spacer. K. został na noc i rano zjedliśmy wspólnie śniadanie, przygotowane przez niego w ramach podziękowania za pyszną kolację;)

Mówię Wam, ta kolacja naprawdę przeniosła nas w czasie. Znowu znaleźliśmy się na początku wiedząc jednak, że późniejsze lata będą jeszcze wspanialsze. To był świetny pomysł i idealnie spędzony wieczór.

Na koniec lista piosenek, które sprawią, że Wasze serca zabiją mocniej, a wieczór będzie na pewno miły i romantyczny;)