8 November 2014

Those magic changes ?

Other
Autor:
Di | Other

Those magic changes ?

Wiecie co? Na dzisiejszy dzień czekaliśmy z moim K. równe 6 lat! Dokładnie 6 lat temu, 8 listopada 2008 roku, też w sobotę spędziliśmy magiczny dzień. Ale może od początku.

W 2008 roku zaczęliśmy studia. Mieszkaliśmy wtedy w naszym pierwszym mieszkaniu razem z dwoma kolegami, których znaliśmy właściwie pół swojego życia. Pewnie sami znacie to uczucie, kiedy zaczyna się zupełnie nowy rozdział w swoim życiu, to wszystko wydaje się być takie najlepsze, takie właśnie magiczne.

Tak więc mieszkając z naszymi kolegami niezbyt często mieliśmy okazję do pobycia sobie razem, tylko we dwoje. Cały październik wszyscy chcieli nacieszyć się swoją nową ?wolnością? od rodziców, od rodzinnego miasta i tym samym w każdy weekend ktoś w mieszkaniu był. Ale ten weekend, pierwszy w listopadzie, miał być inny. Koledzy wspaniałomyślnie postanowili pojechać do domów, a my nareszcie zostaliśmy sami. Już w piątek wybraliśmy się na duże zakupy, by w sobotę w końcu zrobić wspólnie obiad. Żeby uzmysłowić Wam rangę tego dnia i wspólnego gotowania muszę dodać, że wcześniej raczej nam się to nie zdarzało. W większości zabieraliśmy słoiki z domu, z pysznymi przetworami naszych mam i babć;)

Nadeszła długo oczekiwana sobota. Obudziliśmy się, włączyliśmy jak zwykle radio rmf classic i trochę jeszcze poleżeliśmy. Później udaliśmy się do kuchni i razem usmażyliśmy sobie pyszne naleśniki. Było to chyba nasze pierwsze danie i od razu ?na bogato?. No bo naleśniki jogurtowe z serkiem, z owocami i bitą śmietaną na śniadanie?
Po sytym posiłku zaczęliśmy sprzątać mieszkanie. To też była super przyjemna czynność! Potem obejrzeliśmy jakiś program w telewizji, wybraliśmy się na długi spacer i do Galerii, wróciliśmy i zrobiliśmy sałatkę z kukurydzy, groszku, fasolki i tuńczyka. Najłatwiejsza w świecie;) Obejrzeliśmy serial ? tak na marginesie był to ?Rzym?, który polecam każdemu! I nadszedł czas naszej ?głupawki?. Uważam, że muzyka potrafi zdziałać cuda. To dzięki niej wszystko co przeżywamy wydaje nam się jeszcze bardziej piękne i niepowtarzalne. Muzyka dodaje uroku wszystkiemu. Od tamtego właśnie dnia jestem zakochana w utworach zespołu ?Sha na na?. Włączyliśmy sobie wtedy kilka piosenek, wśród których znalazła się ?Those magic changes?. Najpierw do niej zatańczyliśmy, a później wpadliśmy na szalony pomysł. Czemu by jej nie zaśpiewać i nie nagrać? Tak też zrobiliśmy i nasze wykonanie trafiło do pewnego folderu na laptopie. Czekało na swój czas.
Dzień zakończyliśmy filmem ?Grease? z lampką wina. Ten film mogłabym oglądać codziennie ? działa na mnie bardzo pozytywnie.

8 listopada 2008 roku postanowiliśmy sobie, że kiedy powtórzy się ta sama data dokładnie w sobotę, to uczcimy to. Czekaliśmy na to aż 6 lat, bo jakimś dziwnym trafem 8 listopada nie chciał do tej pory wypadać w sobotę;)
Rano więc zjedliśmy na śniadanie naleśniki, a teraz czekam aż mój K. wróci i wtedy włączymy sobie naszą playlistę, zatańczymy, pośpiewamy i wieczorem obejrzymy oczywiście ?Grease?:) Tak wygląda nasze szczęście!

Tymczasem mam dla Was 3 rzeczy: przepis na nasze pamiętne naleśniki, playlistę oraz nasz debiutancki utwór!;) Miłej soboty!

Naleśniki jogurtowe z owocami i bitą śmietaną.

– 1 szklanka mąki pszennej
– 250 g jogurtu greckiego
– 1 jajko
– szczypta soli
– 2 łyżki oleju
– 2 łyżki cukru trzcinowego

W misce miksujemy wszystkie składniki pamiętając o przesianiu mąki. Na patelni rozgrzewamy olej i nakładamy po 2 łyżki ciasta (ciasto jest bardzo gęste, więc trzeba je trochę rozsmarować). Smażymy dwustronnie aż do zarumienienia.

Na talerzu układamy naleśnika, smarujemy go serkiem waniliowym i posypujemy rodzynkami. Następnie układamy kolejnego naleśnika i ponownie smarujemy serkiem. Układamy pokrojone na kawałki owoce: banany, kiwi, pomarańcze, mandarynki, brzoskwinie, winogrona, maliny, ananas. Na wszystko układamy bitą śmietanę. Smacznego!

Those magic changes ?

Those magic changes ?

Those magic changes ?

Those magic changes ?

Those magic changes ?

Those magic changes ?

Playlista:

?Hey little devil? poznałam dzięki mojemu koledze ze studiów, podczas długiego siedzenia w kolejce po wpis do indeksu z naszego pierwszego egzaminu. Kolega ten był również bardzo muzykalny i często nas odwiedzał. Pamiętam, że raz zjawił się w drzwiach z tulipanami dla mnie, oznajmił, że robimy razem obiad i pośpiewamy sobie trochę;) Sami zobaczcie:

A na koniec nasze dzieło! <3 Tylko lepiej wyciszcie głośniki, to w końcu były nasze początki, minęło przecież tyle lat?
#mamytalentdośpiewania

FacebookTwitterGoogle+

Dodaj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany