Jedno z moich największych nierealnych marzeń, to móc zatrzymać czas. Choćby wybrane momenty na jedną małą chwilę. Albo dodać dobie kilka godzin, tak żeby ze wszystkim zdążyć.
W dzisiejszych czasach każdy gdzieś się spieszy. Każdy ma milion spraw na głowie i tylko kilka minut na ich załatwienie. Doba jest zdecydowanie za krótka! I zdarza się tak, że niektórzy rezygnują z przyjemności, z chwili dla siebie, ze spotkania z przyjaciółmi, ze słodkiego lenistwa, bo pędzą przed siebie w pogoni za pracą, obowiązkami.
Ja jednak wychodzę z założenia, że życie jest zbyt krótkie, by przeznaczać je tylko na to, co musimy, a nie na to, co chcemy. Obowiązki obowiązkami, ale czas dla siebie musi być!;) I dzisiaj chciałam podzielić się z Wami moimi sposobami na to, by z doby wycisnąć jak najwięcej.
Zacznę od tego, że moja doba wcale nie jest magicznie dłuższa, jak niektórym się wydaje. Istnieje takie przekonanie w „internetowym społeczeństwie”, że osoba pisząca blog (nie lubię nazywać się blogerką) ma mnóstwo czasu na wszystko i całymi dniami oprócz poświęcenia „godzinki” na nowy wpis, leży sobie i pachnie:)
Nie wiem, jak to jest u innych, ale ja swój blog prowadzę jako formę relaksu – to moja pasja i wpisy piszę w wolnych chwilach. Nie lubię też stwierdzeń padających z ust osób, które nie mają pojęcia jak wygląda mój dzień, że „na to trzeba mieć czas”, „też bym tak chciał/a, żeby cały dzień nic nie robić” itp. Nie chcę rozpisywać się ile to robię, a ile nie, ale muszę posłużyć się tu moim planem dnia jako podstawą do wpisu, w którym w końcu będę chciała pokazać Wam, jak można wycisnąć z dnia tyle, ile się da.
Na co dzień przede wszystkim jestem aplikantką adwokacką. Chodzę na zajęcia z aplikacji, uczę się na kolokwia i pracuję w kancelarii patrona. Poza tym prowadzę własną działalność prawniczą, która na razie stanowi podwalinę do własnej kancelarii adwokackiej, którą będę mogła otworzyć po skończeniu aplikacji. Dodatkowo razem z K. mamy jeszcze firmę związaną z zarządzaniem transportem i myślimy o zupełnie nowej działalności od przyszłego roku – w przypadku wspólnego prowadzenia jakiejkolwiek działalności dobrze jest się zabezpieczyć.
Weekendami studiuję psychologię i w tym roku piszę pracę magisterską. Przymierzam się też do pójścia w przyszłym roku na studia podyplomowe z mediacji.
W ciągu tygodnia mam masę zajęć dodatkowych: j. hiszpański, angielski prawniczy, basen, fitness, tenis. Staram się sumiennie prowadzić blog i dodawać wpisy przynajmniej 3 razy w tygodniu – oczywiście potrzebne zdjęcia robimy na zmianę z K., ale treść zazwyczaj tworzę sama. Wieczorami główkuję też nad nowym projektem, którym podzielę się z Wami już w styczniu. Będziecie pierwszymi osobami, które ujrzą coś, co spędza mi ostatnio sen z powiek;)
A! Jeszcze gdzieś muszę wcisnąć praktyki, które jako studentka psychologii będę musiała odbyć do końca stycznia.
I w jednej i w drugiej firmie klientów (na szczęście!) mamy sporo, więc jest co robić. Jak więc widzicie, zajęć w ciągu tygodnia mam dość dużo. I owszem, mam czas na to, żeby położyć się z książką i kubkiem herbaty i to nawet codziennie. Mam też czas na obejrzenie ulubionego serialu, wyjście na spacer, spotkanie się z przyjaciółmi, odwiedzenie rodziny w mieście oddalonym o 100 kilometrów, pójście na zakupy, pojechanie na większą lub mniejszą wycieczkę, zadbanie o siebie, zrobienie obiadu, upieczenie ciasta czy posprzątanie mieszkania. Mam nawet czas na to żeby usiąść i najzwyczajniej w świecie nic nie robić.
To wszystko kwestia dobrego zorganizowania się. Planowanie nowego tygodnia to u mnie wyjątek jeśli chodzi o plany. Ogólnie zawsze podkreślam, że nie lubię planować, ale taki grafik zajęć na każdy dzień to dla mnie idealne rozwiązanie.
Poniżej znajdziecie kilka przydatnych punktów, które pomogą Wam znaleźć czas – na cokolwiek. Zróbcie wtedy coś, czego nie robiliście już dawno. Poświęćcie go na aktywność, która jest Waszą ulubioną lub … po prostu powiedzcie sobie, że akurat przez te kilka dodatkowych minut będziecie leżeć i pachnieć;)
1. Uporządkuj swój tygodniowy czas pracy. Jeśli pracujesz np. w biurze tak sobie organizuj plan dnia, żeby nie zostawiać niczego ważnego „na już”, na ostatnią chwilę. Ja popełniałam często ten błąd pracując w kancelarii. Zostawiałam sobie korespondencję do wpisania i odpisanie na maile na ostatnią godzinę pracy i po prostu się nie wyrabiałam. Efekt? Siedzenie po godzinach albo zabieranie pracy do domu. A to najgorszy wróg naszego wolnego czasu!
2. Zrób sobie listę. W szkole podstawowej każde dziecko chodziło z kolorowym planem lekcji. Zakreślaliśmy w nim co i o której godzinie mamy, gdzie mamy być, jakie lekcje są ważne. Dorośli mają swoje organizery, notatniki lub tablety. Nie ważne gdzie rozpiszesz sobie plan dnia, ważne, że to zrobisz. Będziesz wtedy wiedział, kiedy masz kolację ze swoją połówką, kiedy siłownię, kiedy basen, a kiedy wybierasz się do SPA;)
3. Wykorzystuj każdą wolną chwilę. Stoisz w korku? Czekasz na autobus? Jedziesz pociągiem? Czekasz w kolejce? Świetnie. Poczytaj książkę, posłuchaj muzyki. Ja nauczyłam się wykorzystywać każdą chwilę np. na odwiedziny w rodzinnym domu. Zdarza się, że kolejne weekendy mamy zapełnione pracą (tak, pracujemy 24 godziny na dobę, czasem i w święta – to są właśnie uroki „bycia na swoim”), więc jeśli tylko mamy kilka godzin wolnych w normalny dzień, to wsiadamy w samochód i jedziemy. To jest właśnie przyjemność obustronna:)
4. Nie rób wszystkiego sam! Wiadomo, czasem każdy chce być bohaterem, ale nie chodzi o to, by się nadwyrężać. Dziel się obowiązkami. Ja np. nie dałabym rady, gdyby nie wsparcie chłopaka. Raz ja robię obiad, innym razem on. Tak samo jest ze sprzątaniem i zakupami. Dzielimy się wszystkim. To w zasadzie wzmacnia związek, więc same korzyści i więcej czasu, który możemy poświęcić na przyjemności.
5. Wstań wcześniej o 30 minut każdego dnia. Póki co u mnie idzie ciężko. Normalnie przez ostatni czas wstawałam koło 8.00, więc kiedy kilka razy udało mi się zrobić to o 6.00 to cały dzień wydawał mi się ciągnąć w nieskończoność. Zjadłam śniadanie, ogarnęłam mieszkanie, byłam na zakupach, zrobiłam zdjęcia do wpisu i jeszcze nie było godziny, o której normalnie przecierałabym oczy. Choćbyście mieli przez te 30 minut zdążyć tylko wziąć szybki prysznic i zjeść śniadanie, to naprawdę warto.
6. Wystrzegaj się „złodziei czasu”. I nie mówię tylko o telewizorze czy internecie, ale też o ludziach. Są w naszym życiu osoby, które zjawiają się tylko wtedy, kiedy jesteśmy im potrzebni. Tym samym tracą nasz cenny czas. Jeśli jesteś pewien, że masz koło siebie taką właśnie osobę to poświęcaj jej minimum swojego czasu, a nawet wcale. Otaczajmy się wartościowymi dla nas ludźmi, a nasze życie będzie bardziej wartościowe.
7. Lubisz długie kąpiele w wannie i jesteś uzależniony od seriali? To zupełnie tak jak ja. Połącz te dwa zajęcia, wtedy zaoszczędzisz przynajmniej godzinę:) Łączenie przyjemności daje nam jeszcze więcej czasu na… inne przyjemności!
8. Przez te wszystkie lata zauważyłam też, że im mniej mam czasu w ciągu dnia, tym więcej robię! Kiedy całe dni miałam wolne i głównie siedziałam przed telewizorem albo przed laptopem, wtedy nauka mi jakoś nie szła i miałam gorsze wyniki. Jednak kiedy wracałam do domu przed tą 22.00 to automatycznie przed zaśnięciem brałam książkę w ręce i wszystko wchodziło mi do głowy. Teraz zdarza się, że w ciągu dnia mam kilka spotkań z klientami, stos pism do napisania, spory zakres materiału do nauczenia się i mimo wszystko znajduje jeszcze czas na szybki wpis na blogu. Im więcej zajęć mamy, tym lepiej jesteśmy zorganizowani i tym więcej nadprogramowych zadań udaje nam się zrobić. To naprawdę działa.
9. Naucz się mówić NIE. Głośno i wyraźnie. Jeśli ktoś chce Cię wykorzystać i tym samym zabrać cenne minuty, godziny czy dni, powiedz po prostu NIE. Nie możemy godzić się na wszystko. Chodzi mi tu bardziej o osoby w pracy, bo wiadomo, przyjaciołom trzeba pomagać i to powinno sprawiać nam radość. Ale w pracy czy na studiach często spotyka się „wampiry energetyczne”, które nie dosyć, że wysysają z nas radość, energię do działania i wszelkie chęci, to jeszcze kradną nam czas.
10. Na koniec chyba najważniejsza rada. Wszystko co robisz i cokolwiek robisz – rób to dla siebie. Znajdź w ciągu dnia przynajmniej godzinkę czasu spędzonego z samym sobą i nie oddawaj nikomu. Jeśli Ty będziesz spełniony, szczęśliwy i zrelaksowany, to uwierz mi, inni też będą. Przede wszystkim będą wtedy bardziej chętni do pomocy, która pozwoli Ci znaleźć czas dla siebie, dzięki czemu będziesz dla innych milszy, będziesz się częściej uśmiechać. To takie zataczanie koła.
Dodatkowo chciałabym polecić Wam książkę, która zainspirowała mnie do stworzenia tego wpisu: „4-godzinny tydzień pracy” Timothy’ego Ferrissa. Podobno Ferriss jest geniuszem! Potrafił tak się zorganizować, że zamiast zarabiać 40 tys. dolarów rocznie przy pracy po 80 godzin tygodniowo, zarabia 40 tys. dolarów MIESIĘCZNIE przy pracy po 4 godziny tygodniowo. I właśnie o tym napisał swoją książkę. Wyjaśnia nam jak żyć jak dyplomata lub milioner nie będąc jednak ani jednym, ani drugim. Podsuwa nam mnóstwo pomysłów na ograniczenie swojego wysiłku do minimum. Może i jest to książka skierowana bardziej do osób prowadzących własną działalność, ale polecam ją absolutnie każdemu, kogo interesuje sposób na zwiększenie ilości czasu wolnego – nie ważne, czym się zajmujemy. Mój egzemplarz przeczytałam już kilka razy i lubię wracać do zakreślonych fragmentów. I to jest właśnie dobry pomysł na spędzenie czasu wolnego!;)
A Wy? Jakie macie sposoby na mocno napięty tygodniowy grafik?
*Powyższy wpis już kiedyś istniał na blogu – uznałam jednak, że czas najwyższy go odświeżyć. Wzbogaciłam więc treść o nowe punkty i poszerzyłam o perspektywę rok starszej osoby. Mam nadzieję, że teraz będzie dla Was jeszcze bardziej wartościowy:)
Liczba komentarzy: 22