Wraz z początkiem kwietnia mam dla Was comiesięczne podsumowanie tego, co mnie inspiruje:) Poprzedni wpis w tym cyklu możecie zobaczyć tutaj. Lubię tego typu wpisy, bo mogę podzielić się z Wami w jednym miejscu ciekawymi rzeczami. Oto co inspirowało mnie w marcu:
1. FILMY I SERIALE.
„Mechanik” to film, który chcieliśmy obejrzeć już kilka lat temu, ale jakoś zawsze było nie po drodze. Dlaczego nas zachwycił? Po pierwsze, genialna gra i genialne wejście w rolę Christiana Bale’a – do roli schudł on tak bardzo, że w pierwszym momencie nie umiałam go rozpoznać. Po drugie, film ma specyficzny klimat, który ja akurat lubię. Jest nieco senny, bo i o problemy ze snem chodzi. Utrzymany w kolorystyce odpowiedniej do tego typu filmów. Wchodzimy w umysł głównego bohatera, który z powodu bezsenności ma omamy. Wszystko wydaje się dość oczywiste aż do momentu, w którym cały film wywraca się do góry nogami. Nic więcej nie zdradzę – jeśli tak jak my nadal tego filmu nie widzieliście, to koniecznie to nadróbcie!;)
„W garniturach” to serial, który oglądamy od samego początku, czyli już kilka lat. Polecam go w marcu, bo to właśnie w tym miesiącu obejrzeliśmy 5 sezon. Jest to serial prawniczy, który pokazuje bajeczne życie topowych adwokatów z Nowego Jorku. Więcej kancelarii, mniej Sądu. Więcej spraw głównych bohaterów i ich wzajemnych interakcji, nieco mniej spraw klientów. Serial jednak polubiłam za to, że trzyma tempo. Ukazuje prawdziwe życie na szczycie pełne poświęceń i pułapek. Nie będę pisać Wam nic więcej, bo głównie akcja toczy się wokół pewnego wątku, ale gdybym napisała choć jedno słówko na ten temat, to odebrałabym Wam przyjemność oglądania, a tego naprawdę nie chcę;)
„Pot i łzy” to nowy serial, który dopiero niedawno zaczęłam oglądać. Wciągnął mnie jednak niesamowicie! Balet to moje jedyne niedoścignione marzenie z dzieciństwa, więc tematyka serialu ogromnie mi się podoba. Poznajemy tutaj uczniów szkoły baletowej, którzy w codziennych zmaganiach życiowych i baletowych często kończą ze łzami w oczach i z potem na czole. Nieraz nawet z krwią na stopach. Serial nie należy do płytkich seriali i myślę, że dopiero się rozkręca:)
2. KSIĄŻKI.
„Calm” to książka, przy której się odpoczywa. Proste ćwiczenia medytacji, rady i ukazanie świata w zupełnie innej perspektywie pomagają nam zapanować nad codziennym chaosem. Książka ta przenosi mnie do wiosennego lasu, nad brzeg oceanu, w chmury, na górskie polany… Aż chce się żyć! W dodatku żyć świadomie.
„Burda. Szycie krok po kroku” to co prawda nie jest książka, ale jednak coś, co można nie tylko z chęcią przeczytać, ale i wynieść odrobinę praktyki. W moim życiu powoli zbliża się etap związany z modą i projektowaniem, więc chciałam nieco rozwinąć moje pojęcie o szyciu (które na razie jest żadne, ale mam nadzieję, że odziedziczyłam talent po mojej babci;)). Jeśli macie trochę wolnego czasu i chęci, by stworzyć coś swojego, to może akurat uszyjecie sobie piękną sukienkę na lato?;)
3. MUZYKA.
Zupełnie inna Imany. Zakochałam się w całej płycie, a zwłaszcza w kawałku „Try Again” – genialne!
Jarryd James to moje marcowe odkrycie. Ma barwę głosu, która sprawia, że przechodzą mnie dreszcze. Tak jak w przypadku Imany, cały album Jarryda jest cudowny.
Radio Pogoda to aktualnie radio, które nam towarzyszy wszędzie – w domu, w trasie, a nawet ostatnio podczas świąt w rodzinnym gronie. To wrocławskie radio puszcza tylko piosenki sprzed lat. Od przedwojennych, aż do takich z lat 90. Cudownie jest móc posłuchać np. Mieczysława Fogga podczas stania w korku. Polecam każdemu tę sentymentalną podróż;)
4. INTERNETOWA TWÓRCZOŚĆ.
Dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam kolejne blogi, na które często chętnie zaglądam. Są one tworzone przez osoby, które mnie inspirują i które podziwiam za ich pasję.
BLACKDRESSES – Monika swojego bloga przekuła w biznes. Pisze w porywający sposób, mądrze i na temat. Do tego szyje przepiękne sukienki. Kto raz zajrzy na jej bloga, ten zostanie na dłużej.
BEAUTY-FASHION-SHOPPING – Paula na swoim blogu inspiruje innych podróżami w piękne miejsca, zdrowym i aktywnym trybem życia, książkami, modą, kosmetykami. Mamy chyba podobny gust, bo wszystkie książki, które kupuję, widzę u niej;)
THEOWNER – Kasia to ogromnie przedsiębiorcza dziewczyna. Z wykształcenia jest prawnikiem, ale poświęciła się prowadzeniu własnej działalności, więc za każdym razem, kiedy wchodzę na jej bloga, mam wrażenie jakbym troszkę patrzyła w lustro;) Motywuje do działania i rozwiewa wszelkie wątpliwości, jeśli chodzi właśnie o prowadzenie firmy. Jest skarbnicą wiedzy w temacie przedsiębiorczości i nie tylko.
5. INNE.
W marcu odkryłam herbatę, która skradła moje serce. Dodaje energii na każdy nowy, wiosenny dzień. Nie sądziłam, że takie połączenie może być aż tak smaczne. Jest to zwykła, czarna herbata z dodatkiem limonki, świeżego rozmarynu, mięty i miodu. Serio, rewelacja!
Po świętach nasze menu jest bardzo lekkie, zdrowe i kolorowe. Obiad, który widzicie na zdjęciu, wygrał wszystko. To grillowany w ziołach prowansalskich łosoś, warzywa na parze, ryż i sos miętowo – cytrynowy na bazie jogurtu greckiego. Pychaaa!
Pijemy też sporo smoothies i koktajli. Codziennie zaopatrujemy się w świeże warzywa i owoce i kręcimy albo soki, albo właśnie koktajle. W zakładce „drinks” i „healthy food” na moim blogu znajdziecie kilka pomysłów, jednak dzisiaj podam Wam przepis na smoothie, które jest idealne po treningu. Przy okazji o treningu też co nie co napiszę;)
– 1 banan
– 2 mandarynki
– 1 mango
– 4 suszone daktyle
– 200 ml jogurtu greckiego
– 200 ml mleka
Wszystkie składniki miksujemy i pijemy ze smakiem;) A co do treningu, to na zdjęciu widzicie kartę z siłowni McFIT. Zostaliśmy jej członkami całkiem niedawno, bo też od niedawna ta siłownia istnieje we Wrocławiu. McFIT to sieć siłowni w Europie, której ideę kupuję w całości. Pokochałam to miejsce od pierwszego ćwiczenia! Masa nowego sprzętu, różnorodność, dostępność 24/7! Trenerzy personalni i wirtualni i ta atmosfera – zupełnie inna, niż w pozostałych tego typu miejscach. Bardzo nie lubię takiego specyficznego zadęcia i tzw. „pakerów”, których miałam wątpliwą przyjemność spotykać na siłowni, na którą chodziłam dotychczas. Poza tym McFIT to piękne wnętrze, a jak wiecie dla mnie to liczy się w równym stopniu;)
Na koniec proponuję Wam miejsce na kulinarnej mapie Wrocławia. BERNARD to nasza ulubiona restauracja, która w sezonowym menu ma dania, które przenoszą nas do innego wymiaru. Bywamy tam przynajmniej dwa razy w miesiącu, rezygnując z poznawania nowych miejsc (pewnie dlatego dział mojego bloga z miejscami we Wrocławiu jest tak mocno zaniedbany…). Jeszcze nigdy nie zawiedliśmy się na kuchni Bernarda i zawsze odkrywamy coraz to nowsze smaki, czasem zabierając w tę kulinarną podróż naszych przyjaciół i rodzinę. Jeśli będziecie kiedyś zwiedzać moje cudowne miasto, to z całego serca polecam zatrzymać się na chwilę w Bernardzie i oddać kulinarnej uczcie:)
W marcu miałam też okazję próbować kokosowych pralinek Lindora – są obłędne! Zdecydowanie lepsze od zwykłych. W ich towarzystwie zaczytywałam się w książce „Modni…”, którą ze specjalną dedykacją dostałam od autorki – Karoliny Sulej. Poznałam ją podczas szkolenia w Warszawie i muszę przyznać, że to kolejna inspirująca osoba, która nie bała się sięgnąć po swój własny sukces. Uwielbiam takich ludzi i uwielbiam takie spotkania, dlatego już niedługo ponownie zawitam do stolicy na szkolenie i mam nadzieję, że zainspiruje mnie ktoś zupełnie nowy:)
Marzec był dla mnie pięknym miesiącem, bo to mój miesiąc. Mam wtedy urodziny i w każdym roku czuję, że dopiero zaczynam podbijać świat. Cały miesiąc spędziłam w domowym zaciszu, nabrałam energii i sił na to, co dopiero przede mną. A będzie tego sporo, bo kwiecień zapowiada się już bardziej aktywnie – czeka nas kilka wyjazdów i służbowych i wypoczynkowych i w celach krajoznawczych;) Największa podróż czeka nas jednak w maju, bo wybieramy się do …. CHIN!!! Zobaczenie na własne oczy Muru Chińskiego od zawsze było moim marzeniem, więc już przebieram nogami na tę wyprawę:)))
Na dziś to już koniec, mam nadzieję, że choć troszkę Was zainspirowałam. W kolejnym wpisie widzimy się już za miesiąc!;)
Liczba komentarzy: 6