Grudzień w tym roku przyszedł do nas jakoś wcześniej. Wślizgnął się niepostrzeżenie i kręci piruety z naszym życiem. Przyniósł mi taką radość, że mój euforystyczny stan utrzymuje się od tygodnia i sprawia, że chcę dołączyć do tego szalonego, grudniowego tańca. Jednak żebyście byli na bieżąco i żeby ten wpis miał mimo wszystko ręce i nogi, muszę swoją opowieść trochę uporządkować. A uwierzcie mi, nie jest to łatwe zadanie;) Trzymajmy się więc ram wyznaczonych przez wcześniejsze wpisy w cyklu #mygorgeousinspirations, a wszystko powinno jakoś wyglądać:)
1. FILMY I SERIALE.
Tutaj muszę zacząć od tego, że w ubiegły czwartek wybraliśmy się do KINA! Dla większości z Was nie jest to pewnie nic nadzwyczajnego, ale Ci, którzy znają mnie już jakiś czas wiedzą, że do kina nie chodzimy od jakichś 6 lat. Powody są 3:
– nie lubimy dzikich tłumów ludzi, a co za tym idzie świńskich, chamskich i niekulturalnych zachowań w kinowej sali,
– lubimy wygodnie rozłożyć się na naszej kanapie, przygotować ulubione przekąski i odpalić kino domowe, które możemy zatrzymać na chwilę kiedy tylko mamy na to ochotę,
– jesteśmy leniwi;)
W związku z powyższym wszystkie filmy oglądamy w domowym zaciszu, czasem wcześniej niż pojawiają się w kinie. No ale tym razem mieliśmy dobry powód żeby zrobić coś szalonego i wybraliśmy się do kina na film idealny dla takich fanów Harry’ego Pottera jakimi jesteśmy ja i mój brat, tj. na „Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć” – uwaga: wybraliśmy seans o godzinie 10.00 i jesteśmy tym faktem zachwyceni!:) Nie wykluczam, że powtórzymy to w najbliższej przyszłości;) Co do filmu, to tak jak pisałam wcześniej, dla fanów serii przygód Małego Czarodzieja film ten będzie spełnieniem marzeń o obejrzeniu czegoś, co tak bardzo przypomina tę serię. Dla mnie to przede wszystkim fantastyczna gra aktorska i świetne efekty specjalne. Z filmu aż bije magia!
Kolejny film to coś, na co czekałam od dawna. „Bridget Jones’s Baby” – któż nie uwielbia przygód przezabawnej singielki, która … no właśnie. Może jej życie zmieni się na tyle, że nie będzie można już dłużej nazywać jej singielką? Miałam spore nadzieje co do trzeciej części serii i nie zawiodłam się – wręcz przeciwnie!:)
Kolejnym filmem był „Whiplash” i tutaj ponownie miłe zaskoczenie. Film muzyczny o trudnej drodze na szczyt, o spełnianiu marzeń, które kosztować mogą nawet życie … Film nie jest lekki, ale z pewnością wart obejrzenia.
Na koniec dwa filmy, o których raczej nie muszę niczego pisać, bo każdy doskonale je zna:) Oglądamy je co roku w grudniu, żeby nastroić się na Święta. W tym miesiącu zamierzam dodać wpis ze świątecznymi filmami, więc pewnie i one się w nim znajdą:) „To właśnie miłość” i „Był sobie chłopiec” <3
Z nowych seriali oglądamy „Narcos” i po pierwszych odcinkach mogę śmiało stwierdzić, że jest genialny. Jest to historia potężnego kartelu narkotykowego z Pablo Escobarem na czele. Produkcję tę uwielbiam za soundtrack i sporo hiszpańskich dialogów:)
Ostatnio obejrzeliśmy też polski serial „Pakt” z Marciniem Dorocińskim w roli głównej. Serial ten zaskoczył mnie ogromnie, bo nie sądziłam, że rodzima produkcja może być na aż tak wysokim poziomie! Serial wciąga, trzyma w napięciu i opowiada niesamowitą historię. Polecam bardzo!
2. KSIĄŻKI.
Ten miesiąc spędziłam w stylu HYGGE. Okazało się, że całe moje życie jest Hygge, tylko nie miałam pojęcia, że tak to się właśnie nazywa. Teraz już wiem, a to dzięki dwóm książkom. O jednej z nich już wspominałam, ale nie zaszkodzi przypomnieć Wam o niej raz jeszcze, a dodatkowo stworzyć zupełnie osobny wpis;)
„Hygge. Klucz do szczęścia” to książka autorstwa duńskiego profesora, który bada … szczęście! Cudowna praca, prawda? Ta książka to moje życiowe odkrycie. Spędzam z nią każdą chwilę, bo pomaga mi pogłębiać uczucie mojego wewnętrznego hygge. A czym jest hygge? Tego dowiecie się już całkiem niedługo:)
Kolejną książkę o hygge kupiłam ze względu na … okładkę;) Wiem wiem, nie ocenia się książek po okładce, ale przyznacie, że ta jest wyjątkowa?
Przyznaję, że jeszcze jej nie przeczytałam, ale słyszałam opinie, że pod względem treści lepsza jest ta, którą kupiłam pierwszą. Sprawdzę to i nie omieszkam podzielić się z Wami moim zdaniem;)
W ramach prezentu po zdanym egzaminie kupiłam sobie książkę, która zdradza sekrety Twin Peaks! Jestem zapaloną „Twinpeaksmaniaczką” i nie mogę się już doczekać wielkiego powrotu serialu po 25 latach, więc ta książka wydawała mi się absolutnie idealna jako nagroda od siebie dla siebie:)
Tak. Jestem książkoholiczką i nic na to nie poradzę. W miesiącu kupuję średnio 5 książek. A każdy prezent w postaci książki cieszy mnie niesamowicie. Wie o tym mój K. i w ramach mikołajkowego podarunku dał mi m.in. książkę – tym razem powieść, bo zauważyłam, że królują ostatnio u mnie wszelkie poradniki. Z opisu na książce wnioskuję, że bardzo mi się ona spodoba:)
Ostatnimi książkami z minionego miesiąca są typowe poradniki, które wiążą się z moim nowym projektem. Chcę zagłębić się w copywriting i spróbować swoich sił na tym polu, a co do coachingu to już od jakiegoś czasu systematycznie buduję swoją wiedzę i umiejętności, bo kończąc psychologię wiedziałam, że będę chciała zaczepić się o temat coachingu i połączyć go z prawem. Nic więcej nie zdradzam, zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie:)
3. MUZYKA.
Czujecie już święta? Uwielbiam ten klimat! Na Mikołajki robiłam paczki moim przyjaciółkom i zastanawiałam się co sprawi, że dzięki zawartości paczki każda z nich poczuje świąteczną atmosferę. Oczywiście muzyka! Najlepsze świąteczne piosenki, które moje mieszkanie wypełniają po same brzegi:) Dostałam już też wiadomość zwrotną, że pomysł im się bardzo spodobał i płyty są w ciągłym użyciu wraz z innymi grudnioumilaczami:) Listą piosenek dzielę się również z Wami:
4. MIEJSCA/RESTAURACJE.
Sobotnie śniadanie z rodzicami w jednej z ulubionych restauracji brzmi jak plan doskonały:) Polecam Wam wrocławską „Przystań” z widokiem na rzekę i Uniwersytet:)
Magnolia Park we Wrocławiu jest tak świąteczna, że jestem w niej niemal codziennie choćby po to, żeby poczuć klimat świąt. Jeśli przypadkiem zdecydujecie się na zakupy w tym miejscu to polecam Wam Pizzę Hut ze względu na przepyszną zimową herbatkę z czarnego bzu i naleśnikarnię La Paryżankę, w której zjecie każdego naleśnika, jaki Wam się tylko zamarzy – u mnie był to naleśnik z mascarpone, sosem malinowym i ciasteczkami oreo <3
Z kolei na najlepsze na świecie pierogi zapraszam Was do pierogarni Stary Młyn zlokalizowanej na wrocławskim Rynku. Znajdziecie tam nawet pierogi z piernikiem! Są prze-pysz-ne!
A to już nowe miejsce na kulinarnej mapie mojego miasta, do którego mam rzut beretem:) Jeśli jesteście fanami angielskich fish&chips to powinno Wam się spodobać – podane przepięknie:) A smakuje równie dobrze! Pan Fisz działa od tygodnia i wzbudza ogromne zainteresowanie:)
Na wrocławskim jarmarku jak co roku również możecie skosztować wielu smacznych dań i grzanego wina:)
A to już nie Wrocław, tylko dom mojej cioci i wujka. Uwielbiam spędzać u nich zimowe wieczory, grając z nimi i kuzynostwem w planszówki i zajadając się najpysznejszymi potrawami! Domowa margerita? Dla mojej cioci nie ma żadnego problemu:)
Wracając z Warszawy wstąpiliśmy też do naszego ulubionego zajazdu, gdzie zjecie najlepszą rybę z frytkami. Jest to karczma Czarci Ruszt w Kruszowie i jeśli jedziecie ze stolicy na Dolny Śląsk to polecam zahaczyć o to miejsce:)
5. INNE.
A oto powód mojego szczęścia, w sumie dwa powody. W ubiegłą środę zdałam ostatni egzamin na aplikacji i teraz mam 1,5 roku czasu wolnego od nauki! Nie wiem jak ja to wytrzymam, ale póki co tkwię w stanie euforii:) Z racji tego w piątek po egzaminie wybrałam się z mamą do Warszawy w celu rozpoczęcia poszukiwań wymarzonej sukni ślubnej. Trafiłam akurat na wizytę w Warszawie projektanta z Nowego Jorku, którego suknię bardzo chciałam mieć. Sądziłam, że tego dnia tylko się rozejrzę, porozmawiam, poprzymierzam. Była to moja pierwsza w życiu wizyta w salonie sukien ślubnych! Nigdy nie przypuszczałam, że wyjdę z niego z sukienką! Wyobraźcie sobie, że przymierzyłam ok. 10 sukienek, w tym ta, którą wybrałam, była trzecia. Większość mi się podobała, była poprawna. Ale kiedy ubrałam tę, moja mama od razu popłakała się ze wzruszenia, pani, która mi doradzała zaniemówiła na chwilę po to, by zaraz rozpłynąć się w zachwycie, a projektant wzruszony stwierdził, że nie wyobraża sobie innej panny młodej w tym projekcie, bo do niego pasuje akurat taka naturalna dziewczyna o bardzo dziewczęcym typie urody <3 To był pierwszy raz w moim życiu, kiedy podjęłam decyzję w zaledwie kilka minut. I to taką ważną decyzję! Ale sukienka jest naprawdę wyjątkowa! Nigdy wcześniej takiej nie widziałam i … zapiera dech w piersiach:) Kiedy projektant szkicował mnie w niej, śmiechu było mnóstwo, bo próbując wymówić moje nazwisko po polsku, nazwał mnie „śmietnikiem”! Ten dzień będę wspominać do końca życia <3 Teraz pozostaje mi tylko czekać, aż w lipcu moja suknia przyleci do mnie ze Stanów – ciekawe czy ten stan euforii będzie nadal wtedy trwał?;)
Świętowanie z prosecco z truskawkami to najlepsze świętowanie:)
Małe przyjemności z minionego miesiąca:) Upiekłam 3 różne szarlotki! Piłam gorące kakao z piankami i jesienno – zimowe herbatki. Piekliśmy też pierwszą partię pierników, natomiast w weekend spotykamy się z przyjaciółmi na wspólne pieczenie kolejnej:) Mój brat któregoś dnia zaprosił nas na genialną pizzę! Takie drobne przyjemności sprawiają, że życie jest cudowne:)
Jeśli macie w swoim otoczeniu dzieci, którym chcecie sprawić wyjątkowy prezent, to polecam Wam SamoSię – to moja koleżanka z dzieciństwa, która z pasją szyje różne rzeczy dla dzieci, w tym takie piękne tipi! My zamówiliśmy jedno dla naszej małej księżniczki, którą mamy w najbliższej rodzinie i jest nim zachwycona! Sama chętnie bym w takim spała:) A przy okazji mogłam spotkać się z koleżanką i jej wspaniałą rodziną i powspominać stare, dobre czasy:)
Z nowości najbardziej cieszy mnie świeca Yankee Candle o cudownym zapachu Pain Au Raisin – jest słodkawy, ale niezbyt mocno, tak w sam raz. Kawa o smaku makaroników no i makaroniki od Sucre<3 Jeśli bielizna to tylko od Etam lub Esotiq:) A dobre jakościowo jeansy to te z Wranglera lub Lee – inne moga nie istnieć! No i taka perełka ze wszystkich zakupów to olej do twarzy, ciała i włosów od Ziaji – jest rewelacyjny! I pachnie przy tym obłędnie:)
Zimą bardziej dbam o ciało i włosy, więc po serii profesjonalnych zabiegów w salonie fryzjerskim postanowiłam wrócić do szamponu, kremu i maski Biovax. Włosy mam teraz mocne, gładkie i lśniące, więc śmiało mogę polecić Wam te kosmetyki:)
Chciałabym też polecić Wam Botanikę Duszy. Jest to sklep i kawiarnia w jednym, którego właścicielką jest żona naszego trenera od tenisa:) To właśnie dzięki niemu poznałam naturalne kosmetyki, które są do nabycia w tym sklepie. Aktualnie używam kremu z jonami srebra, który sprawia, że skóra twarzy nie będzie już mieć przebarwień i różnego typu wyprysków – i serio, to działa! Skład ma bardzo dobry, a i cena jest niska, więc polecam polecam;)
Na koniec chciałabym się troszkę pochwalić;) Otóż w zeszłym miesiącu udzieliłam swojego pierwszego w życiu wywiadu! Jeśli jesteście ciekawi mojego poglądu na niektóre sprawy, tego, czym kieruję się w życiu i moimi celami, które chcę osiągnąć, to zapraszam Was tutaj.
No i na dzisiaj to tyle:) Mam nadzieję, że widzimy się tutaj już niedługo! Tymczasem pamiętajcie:
Liczba komentarzy: 7