Niemal połowa kwietnia za nami, a ja dopiero teraz zamierzam podzielić się z Wami moimi marcowymi inspiracjami. Jak zwykle trochę się tego nazbierało, więc zaparzcie sobie herbatę i zapraszam do lektury wpisu:)
1. FILMY I SERIALE.
Tym razem tylko seriale, ponieważ przez cały marzec nie obejrzeliśmy ani jednego filmu! Doskwierał nam chroniczny brak czasu;)
Ripper Street to klasyka gatunku, jeśli chodzi o seriale kryminalne, w których główną rolę gra detektyw i jego pomocnicy. Serial jest brytyjski, a to jak dla nas ogromna zaleta. Bardzo przypomina Sherlocka, nawet soundtrackiem, a to kolejna zaleta;) Przedstawione są tu codzienne zmagania londyńskiego komisariatu H – division, w którym prym wiedzie inspektor Reid, a także jego nieoceniona prawa ręka – sierżant Drake oraz hm… nazwijmy go po prostu Jacksonem;) Co do tego ostatniego, to zdecydowanie mój ulubieniec! Serial to perypetie naszych bohaterów, którzy zmagają się z licznymi morderstwami, które pojawiły się jak grzyby po deszczu. Tym deszczem z kolei była tu działalność Kuby Rozpruwacza. Spora dawka tajemnic, dobrze budowanego napięcia, grozy i zwykłych, życiowych problemów. Serial baaardzo nam się podoba:)
Big Little Lies to serial, który dopiero w tym tygodniu zaczęłam oglądać, a już mogę Wam go polecić. Z tytułu i z grafiki, która pojawia się w Internecie, przypomina mi mój ukochany „Pretty Little Liars”, o którym pisałam Wam już nie jeden raz. Skusiły mnie dodatkowo główne role: Reese Whiterspoon, Nicole Kidman, Shailene Woodley i Laura Dern. Serial jest bardzo dobrze zrobiony (pomijam już intro, które miażdży! <3) i nie jest typowy. Jest to opowieść o kobietach – przyjaciółkach, mieszkających w miasteczku, w którym dochodzi do morderstwa… Nic więcej póki co nie piszę, sama jestem ciekawa jak serial się rozkręci, ale mam wobec niego spore oczekiwania, które już po kilku odcinkach zostały w pełni zrealizowane;)
The Vampire Diaries to serial, który towarzyszył mi ostatnie 5 lat i który w marcu zakończyłam. Na ostatnim odcinku pewnie bym płakała, gdyby nie to, że 3 ostatnie sezony nie były zbyt dobre i fakt, że jestem już za stara na coś takiego;p W każdym razie Wampirki dość mocno zakorzeniły się w moim życiu. Macie też tak, że jeśli jakiś serial oglądacie przez kilka lat, to maksymalnie zżywacie się z bohaterami i tworzy się między Wami coś na wzór przyjaźni? Ja tak mam. Wyczekuję wtedy kolejnego odcinka jak spotkania przy kawie z przyjaciółką. To coś niesamowitego, jaki wpływ na życie mają seriale – dlatego wolę je od filmów, które są jak krótki romans;) No ale do rzeczy. „Pamiętniki Wampirów” opowiadają o losach… tak! Wampirów! No i ludzi, którzy w jakiś sposób są z nimi związani. Pierwsze sezony były świetne, kolejne typowo „dla kasy”. Tak czy tak, serial ten oglądałam do końca dla mojego ukochanego aktora – Iana Somerhaldera, który wcielał się w postać Damona. To zdecydowanie jego życiowa rola!;)
2. MUZYKA.
3. KSIĄŻKI.
Jak zwykle książek w ubiegłym miesiącu kupiłam za dużo, ale nie wszystkie jeszcze zdążyłam przeczytać, więc polecę Wam tylko te, które czytam lub skończyłam czytać.
Ludzie sukcesu, geniusze, tęgie głowy – chcecie wiedzieć, jak oni pracują? Sięgnijcie więc po tę książkę, a dowiecie się, że np. Andrzej Sapkowski siada do pisania równo o 8.00 niczym urzędnik. Książka bardzo inspirująca i motywująca do tworzenia.
Jeśli natomiast interesuje Was, jak wyglądać dobrze, jak prawdziwa dama, to sięgnijcie po „Dress code”. Dowiecie się jak odpowiednio się ubrać na daną okazję i że prawdziwa dama nie potrzebuje ogromnej ilości ubrań. Pamiętajcie, że liczy się jakość, a nie ilość. Ja się tego nauczyłam już jakiś czas temu i kupuję zdecydowanie mniej ubrań niż kiedyś, ale lepszej jakości. Z tą jakością jednak w Polsce jest dość ciężko. Dlatego też od dłuższego już czasu działam nad czymś, co mam nadzieję niedługo w końcu ujrzy światło dzienne i będzie wypełnieniem pewnej luki, jeśli chodzi o elegancką odzież. Tak czy tak wracając do tematu książki, jeśli chcecie dobrze wyglądać to z pewnością nie szukajcie ubrań na azjatyckich stronach, co ostatnio jest dość popularne;) Nie chodzi o to, by wypełnić koszyk tanimi ciuszkami i cieszyć się, że teraz stworzycie z tego tyle różnych stylizacji. Minimalizm, to zdecydowanie lepszy wybór.
„Naucz się żyć” to książka, którą kupiłam ze względu na to, że pasuje mi do tematyki mojej własnej książki. To książka o radości życia, o akceptacji samego siebie, o codzienności. Najważniejsze jednak jest to, że napisana została na podstawie własnych doświadczeń autorów, dlatego jest taka prawdziwa.
„Szafranowe niebo” to z kolei książka, którą czytałam jakieś 15 lat temu. Kilka dni temu nagle mi się o niej przypomniało, więc ponownie pożyczyłam ją od mojej cioci. Pamiętam, że za pierwszym razem mnie oczarowała. Jest to opowieść o dwóch siostrach, które kochają jednego mężczyznę. Brzmi banalnie? Nic bardziej mylnego! Gdybyście tylko wiedzieli, jaka za tym wszystkim kryje się tajemnica…
„Sztuczki survivalowe” wpadły mi w ręce zupełnie przypadkiem. Będąc w księgarni i szukając książki na wakacje. A że jestem z osób, które w takie przypadki wierzą, to kupiłam tę książkę z nadzieją, że po jej przeczytaniu nic w życiu mnie nie zaskoczy i przetrwam wszystko!;) A tak serio, książka naprawdę ciekawa i przydatna.
4. MIEJSCA/RESTAURACJE.
W Dzień Kobiet K. zaprosił mnie do Fregaty – miejsca, w którym odpoczywamy i ładujemy baterie. Jest to pensjonat i restauracja, położone nad brzegiem jeziora Bystrzyckiego, z widokiem na Sudety. Miejsce naprawdę magiczne!
Tydzień później zostałam porwana do Krakowa, na koncert „Notre Dame de Paris” <3
Od razu po powrocie, moje urodziny spędziliśmy w Sky Tower – powtórzę się, ale znowu było magicznie!
Moje urodziny świętowaliśmy z przyjaciółmi, w jeszcze innym miejscu. Główną atrakcją okazał się tort – próbna wersja naszego ślubnego <3
Po świętowaniu urodzin wybraliśmy się na wakacje – na Teneryfę:)
Po powrocie z Teneryfy spędziliśmy wiosenny weekend we Wrocławiu z moimi rodzicami. Najpierw byliśmy na bajecznym śniadaniu w restauracji Vertigo – było to śniadanie z muzyką z bajek Disneya na żywo! <3
W międzyczasie byliśmy w Łodzi i jakoś nadal się z tym miastem nie polubiliśmy…
W kolejny weekend wybraliśmy się do naszego ukochanego Pałacu Kamieniec – jak zwykle odpoczęliśmy za wszystkie czasy!:)
Kilka dni później byliśmy już w naszych rodzinnych stronach na pysznej rybce w Góreczniku i w Pałacu w Antoninie. Spokojna, leniwa niedziela:)
Poniedziałek natomiast spędziliśmy w pięknym miejscu, korzystając z pięknej pogody. O jeziorze Turawskim jeszcze napiszę:)
5. INNE.
W marcu zostałam „królową torebek”;) Na urodziny dostałam aż 3! Dwie od przyjaciół i jedną od rodziców (plus cudowne perfumy!) <3
Czasem jadamy w wykwintnych restauracjach, w większości gotujemy sami, ale są dni, kiedy dopada nas ochota na sajgonki i makaron <3
Pierwsze lody w tym roku!
Pierwsze rowerowe wycieczki:)
I pierwsza wizyta na wygodnej kanapie u Ani:) Zajrzyjcie koniecznie do niej – http://nieidealnaanna.com, bo Ania to niesamowita kobieta! Tak silnej, niezależnej, mądrej, zabawnej i pięknej osoby nie poznacie nigdzie indziej!:)
Tyle działo się u mnie i tyle mnie inspirowało:) A co u Was?
Liczba komentarzy: 2