Jak już wracać do blogowania, to z hukiem;) A że ten wpis będzie istną „petardą” to wiem, bo tyle osób o żaden wpis mnie jeszcze nie pytało.
Dnia 1 czerwca roku 2019 o godzinie 19.00 miejsce miało ważne dla społeczeństwa wydarzenie – nasza impreza z okazji 30 urodzin:) Z racji, że zarówno ja i mój mąż urodziliśmy się w tym samym roku, mamy wspólne grono przyjaciół i wspólną rodzinę, to postanowiliśmy nasze urodziny świętować razem. Termin właściwie wybrał się sam, bo restauracja, na której nam zależało, tylko wtedy miała wolną sobotę.
Przygotowania rozpoczęliśmy już w marcu. Wtedy właśnie przyszedł mi do głowy pomysł, by zorganizować imprezę w jakimś określonym stylu. Zawsze marzyłam o tym, by się przebrać – uważam, że to świetna zabawa! Nie wiedziałam tylko dokładnie w jakim stylu. Początkowo myślałam o latach 20, ale przecież nasze poprawiny po weselu były właśnie w takim klimacie. Później stwierdziłam, że może styl, który będzie się wiązał z naszą trzydziestką. No i wymyśliłam! Przecież urodziliśmy się w tak znaczącym roku, jakim był rok 1989 – koniec okresu PRLu w Polsce. Idealnie! PRL doskonale nadaje się na stylizowane imprezy:) Dla nas było to tym większe wyzwanie, że po pierwsze, nie doświadczyliśmy tego okresu, po drugie, wszystko co mieliśmy przygotować, od wystroju sali po jedzenie, okazało się kompletnie sprzeczne z naszym gustem;) Tym więcej śmiechu przy tym mieliśmy!
Zaczęliśmy od sporządzenia listy gości, zarezerwowania sali i wyboru zaproszeń. Zobaczcie, jakie udało nam się znaleźć:
Zaproszenia rozwieźliśmy do 50 osób, niestety okazało się, że kilku ważnych osób nie będzie – ale tak to jest z imprezami, że nigdy nie uda się dopasować terminu dla wszystkich. Nic straconego – nadrobimy przy innej okazji, a spodobało nam się organizowanie takich imprez do tego stopnia, że na pewno taka okazja będzie.
Wracając do tematu, to kiedy już mieliśmy z głowy zaproszenia, zajęłam się tworzeniem pomysłu na dekoracje, menu, słodki stół i nasze stroje. Każdy na zaproszeniu miał napisane, że przebranie się jest obowiązkowe;)
Ja inspirowałam się „Dynastią”, a mój mąż królem disco – ja swój strój znalazłam w szafie po mojej babci, a mąż skorzystał z wrocławskiej wypożyczalni:)
Nasza rodzina i przyjaciele spisali się na medal – stroje wszyscy mieli takie, że śmiechom nie było końca:) Starsi, którzy pamiętają czasy PRLu, zrobili się nawet troszkę sentymentalni;) Kilka osób zrobiło dokładnie to co mój mąż i skorzystało z wypożyczalni – polecam Wam taką, która zlokalizowana jest we Wrocławiu i Poznaniu: https://maskowybal.pl/
Ok. Miejsce wybrane, goście zaproszeni, stroje są. O czym trzeba jeszcze pamiętać organizując imprezę w stylu PRL? O odpowiednich dekoracjach – wszystko musiało idealnie pasować. Kupiliśmy więc ceratę w kratkę na słodki stół, a na stołach dla gości był zwykły, biały obrus. W butelkach stały goździki, które dostałam również w prezencie od męskiego grona razem z rajstopami;) W Internecie zamówiłam balony z nadrukiem kultowego fiata 126p i z napisem PRL, serpentyny z banknotami z tamtych lat i plakaty z typowymi hasłami okresu PRL. Nie mogło również zabraknąć hasła z naszego ulubionego filmu: „Marian! Tu jest jakby luksusowo!”:) Ja zostałam panią kierowniczką, a mój mąż prezesem całej imprezy:)
Nie mogło też zabraknąć szarego papieru toaletowego! Przy każdym talerzu położyliśmy natomiast naszym gościom kartki na alkohol i słodycze – damska część dostała oczywiście kartki na alkohol, a męska na słodycze. Wszyscy musieli się więc wymieniać kartkami, w zależności od tego na co mieli ochotę. W ramach podziękowania dla gości każda para dostała mydło. Muszę tutaj zaznaczyć, że udało nam się zdobyć oryginalne mydła z PRLu! „Jacek i Agatka”, „For You”, „Zefir” itp. Niektóre z nich były z 1975 roku!
Słodki stół oczywiście zrobiłam sama i miałam przy tym niemały ubaw i ogromną przyjemność! Zdobyłam nawet starą wagę, na której ułożyłam lemoniady Prlki, a z drugiej strony desery zrobione przez moją teściową, czyli galaretka z leguminą i bitą śmietaną. Zrobiłam tradycyjne w mojej rodzinie „kulki”, czyli ciasteczka z płatkami owsianymi i kakao, wafle przekładane kajmakiem, blok czekoladowy z przepisu z 1985 roku, tradycyjny sernik z rodzynkami i ciasto drożdżowe. Do tego kupiłam słodycze, które wszystkim kojarzą się z PRLem: galaretki w cukrze, draże, ciastka kruche z cukrem, michałki, delicje, iryski, kukułki, raczki, krówki, lizaki i inne.
Alkohol podaliśmy na okrągłym stole – z racji Obrad Okrągłego Stołu z 1989 roku. Każdy miał wolny wybór co wypić;) Był bimber, wódka, piwo i wino – wszystko to, co było w tamtych czasach. Do tego konradki, pepsi, cola i soki oraz woda z cytryną i miętą.
O odpowiednie menu również zadbaliśmy. Umówiliśmy się z właścicielami restauracji na konkretne dania. Swoją drogą okazali się oni bardzo pomocni – zachwycił ich pomysł naszej imprezy i we wszystkim nam pomogli:) To jest Agroturystyka, w której dodatkowo właściciele mają swoje własne, przepyszne wyroby, więc idealnie nam to pasowało. Ustaliliśmy, że najpierw podamy rosół z makaronem, na drugie danie kluski śląski i ziemniaki, kotlety schabowe i roladki, kapustę zasmażaną, buraczki i marchewkę. Był nawet kompot! Później podano roladę lodową, kawę, herbatę. Był tatar, śledzie, smalec, ogórki, grzybki, galat, sałatka jarzynowa, sałatka ziemniaczana, swojskie szynki, kabanosy, pasztet, kiełbasa na ciepło, bigos, a na koniec barszcz i flaczki. Wszystkiego było naprawdę dużo – tyle, że na drugi dzień zrobiliśmy poprawiny i obdarowaliśmy większą część rodziny jedzeniem;) Zapomniałam o najważniejszym! Na początku podaliśmy tylko paluszki – w nawiązaniu do filmu, o którym już pisałam wcześniej, czyli „Kogel Mogel”:) Mieliśmy też pyszny, cytrynowy tort – upieczony przez moją niezastąpioną chrzestną:) Jednym słowem było pysznie i „PRLowsko”;)
Wisienką na torcie był koncert. Koncert zespołu reaktywowanego po 30 latach;p A tak całkiem serio, to zamarzyło mi się by zagrać wspólnie z moim mężem, bratem, dziadkiem i szwagrem. I udało się! Wybraliśmy utwór z tamtych lat, a właściwie dwa: „Nie płacz Ewka” i „Mały Książę”. Wyszło nieidealnie, ale genialnie! Ja po 15 latach wróciłam do gry na keyboardzie, mój mąż miał swój debiut na basie, dziadek – zawodowiec zagrał na saksofonie, szwagier na gitarze, a mój brat zaśpiewał. Wszystko możecie obejrzeć – na końcu wpisu zamieszczę krótki film:)
Tańczyliśmy przy hitach z lat 60, 70 i 80 – to właściwie mój ulubiony rodzaj muzyki, więc tym bardziej cieszyłam się, że zdecydowaliśmy się na taki motyw imprezy. Zdecydowanie najlepiej bawili się…. moi dziadkowie! Z parkietu zeszli ostatni – coś koło 3 nad ranem;)
Szwagier specjalnie na tę okazję zgolił brodę i zostawił samego wąsa – wyglądał świetnie!:)
Nasi gości nie dość, że poczuli klimat imprezy i mieli genialne stroje, to również prezenty dla nas nawiązywały do PRLu: dostaliśmy m.in. tort z szarego papieru, wody kolońskiej Wars, Pani Walewskiej i takiego towaru luksusowego jak czekolada:) Był też kosz wypełniony ogórkami, iryskami, rajstopami, spirytusem, kiełbasą swojską. Wszystkie kartki były z motywem przewodnim PRLu. Dostaliśmy też monety z 1989 roku!
Cała impreza była niesamowitym przeżyciem! Na pewno przez długie lata będziemy ją wspominać i… mamy ochotę na więcej! Już mi się marzą jakieś urodziny w stylu.. póki co zachowam to dla siebie:) Koniecznie obejrzyjcie film!
Liczba komentarzy: 2