Wieki mnie tutaj nie było. Tak samo mam wrażenie, że wieki minęły, odkąd świat tak bardzo się zmienił. Na szczęście ja zadaję sobie pytanie nie „czy wrócimy do podróżowania”, ale „kiedy”. Bo że wrócimy, to jestem pewna.
Póki co nasze podróżnicze cele odkładamy na później. W tym roku mieliśmy spełnić dwa marzenia – jedno z moimi dziadkami – dokończylibyśmy wówczas zwiedzanie całych Włoch, a drugie już sami, jesienią – Hawaje. Nie rozpaczamy jednak, bo wiemy, że nie tylko nam nie będzie dane zrealizować swoich podróży, a wokół nas jest masa większych tragedii. Pandemia dotknęła i nas, bo jedna z firm aktualnie stoi. Nie jesteśmy jednak źli, a odczuwamy wręcz wdzięczność – my, nasza rodzina i przyjaciele, jesteśmy zdrowi i bezpieczni. Tylko to się teraz liczy.
Mamy też coś, czego żadna pandemia nam nie zabierze – wspomnienia, zdjęcia, filmy. Na całe szczęście mam w zapasie kilkanaście wpisów podróżniczych, więc co jakiś czas będę zabierać Was w piękne miejsca:) Jak na złość jednak, czas pandemii wcale nie podarował nam więcej czasu wolnego – jest wręcz odwrotnie. Wybaczcie więc, jeśli wpisy te pojawiać się będą dość nieregularnie;)
Zaczynamy od miejsca niezwykłego, które długo chodziło nam po głowach. Miejsca, gdzie spotykają się dwa światy – świat ogromnych fal, lazurowo – białej wody i tańczących w niej surferów ze światem alabastrowych skał i królującej na nich zieleni.
Podczas naszej podróży po Europie, udało nam się odwiedzić jedno malownicze miasteczko, które zakotwiczyło na wybrzeżu – Etretat. Jest to północna część Francji, nad Kanałem La Manche. Byliśmy tam właściwie krótką chwilę, ale w pamięci to miejsce zostanie u nas na zawsze. Warto wybrać się na niezbyt wymagającą wspinaczkę, bo widok z góry zapiera dech w piersiach. To tam Waszym oczom ukaże się kapliczka na szczycie góry – to Notre – Dame de la Gerda, patronki miejscowych rybaków.
Piękne widoki na wybrzeżu to jedno. Ale wyobraźcie sobie, mieć je na wyciągnięcie ręki tylko dla siebie – zasypiać i budzić się z nimi, delektować się francuską kolacją i lampką francuskiego wina, wpatrując się w zachodzące nad oceanem słońce i spektakularne, alabastrowe giganty, które mają wieczną randkę z falami.
Takie cuda udostępnia Le Sunset Beach, do którego to apartamentu link podaję poniżej:
Apartament urządzony jest w stylu, który idealnie pasuje do otoczenia. Macie tam zapewnione wszystko, dosłownie wszystko! Zresztą, zobaczcie sami:
Na zakończenie naszej podróży polecam Wam obejrzeć krótki film, który udało nam się nagrać. Myślę, że dopiero po tym seansie poczujecie prawdziwą magię tego miejsca:)