To do mnie zupełnie niepodobne. Nigdy nie sądziłam, że moje wpisy będą pojawiać się na blogu mniej niż raz w tygodniu. A jednak. Ostatnio moją piosenką przewodnią powinna być: „Życie jak rollercoaster. Nie jest proste, ale kocham ten rozpęd.” (Mezo – kocham). I faktycznie – kocham to życie w biegu. Uwielbiam jak coś się dzieje, jak mam na co czekać. Lubię kiedy życie rzuca mi wyzwania.

Zaczęło się od tego, że K. zdał egzamin, którego zdawalność w tym roku w Polsce wyniosła zaledwie ok. 35%! A on wrócił do domu z jednym z najlepszych wyników! Jestem taka dumna i taka szczęśliwa, bo dzięki temu już dzisiaj wiemy, że nasze plany na następny rok powinny wypalić:)
Co do planów jednak, to znowu może lepiej byłoby nie nazywać tego planami, bo właśnie odczułam skutki planowania. Zbliżający się weekend mieliśmy spędzić w Tropical Island i w Berlinie. Mieliśmy świetnie się bawić, przenocować w domku w środku tropikalnego lasu, zwiedzać, robić mnóstwo zdjęć i nagrywać filmiki. Mieliśmy. Już nawet rezerwacja była zrobiona jako mój prezent urodzinowy dla K. Tymczasem kilka dni temu, kiedy akurat na chwilę wpadliśmy z wizytą do rodzinnego domu, popsuł nam się samochód. I tak mieliśmy zamiar go zmienić i już od jakiegoś czasu szukamy czegoś fajnego, ale nie sądziliśmy, że będziemy zmuszeni do wzmożenia naszych poszukiwań i podjęcia natychmiastowej decyzji. Póki co poratowała nas mama K. dając nam swój samochód na ten czas, jednak nie mogłabym czyimś autem jechać za granicę i dlatego wszelkie wyjazdy odkładamy na później. Zadowoleni nie jesteśmy, ale życie nauczyło nas już, że czasem jest lepiej, a czasem gorzej. Ważne żeby zawsze być zadowolonym – tak mimo wszystko:)
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło i tak też mam więcej czasu na siedzenie na słonecznym, jesiennym tarasie i przygotowywanie się do swojego egzaminu, który zbliża się wielkimi krokami.

Ok. Trochę ponarzekałam, trochę się wytłumaczyłam, trochę oczyściłam sumienie;) Przejdźmy teraz do tego, co przygotowałam dla Was na dziś.

Chciałam, naprawdę bardzo chciałam dodać dzisiaj wpis z odpowiedziami na pytania moich sympatycznych koleżanek – blogerek, które nominowały mnie już jakiś czas temu do LBA. Niestety, nad takimi odpowiedziami trzeba troszkę posiedzieć i pomyśleć, żeby to miało ręce i nogi. Dlatego zostawiam to na „po weekendzie” (ostatnio wszystko wpada do worka z taką nazwą…), a dziś dzielę się z Wami zdjęciami z naszego krótkiego jesiennego spaceru i … filmem:) Już dawno na blogu nie było niczego z kategorii mody dla niej i dla niego, więc dziś to nadrabiam. Filmik to nasze OOTD – jestem ciekawa czy taka forma poza zdjęciami spodoba się Wam.

Tak przy okazji, to chciałam Wam powiedzieć, że Wrocław w jesiennym klimacie zachwyca! Z lekkim niedowierzaniem czytałam u niektórych osób, że u nich zimno, deszcz i ponuro. A u nas od ponad tygodnia przepiękna pogoda! Jeszcze kilka dni temu zakładałam krótkie spodenki i sandały. Słyszałam, że w weekend ma być jeszcze cieplej (ponad 20 stopni) i mnóstwo słońca, więc może ktoś wybierze się do Wrocławia i odwiedzi kilka magicznych miejsc? Może akurat Tajemniczy Ogród, który stanowi idealne tło do zdjęć? W razie czego – służę radą i informacjami w sprawie naszego cudnego miasta, a w ramach możliwości mogę Was nawet oprowadzić po najpiękniejszych miejscach!:)

Di:

Shirt/bluzka: New Yorker
Vest/kamizelka: New Yorker
Pants/spodnie: New Yorker
Hat/kapelusz: FromMyMum
Shoes/buty: CCC
Bag/torebka: Bershka

K.:

Jacket/kurtka: Michael Kors
Shirt/bluzka: Reserved
Pants/spodnie: ZARA
Shoes/buty: Reebok