Niedziela. Totalne déjà vu z poprzedniego tygodnia. Rano tradycyjne bajki, śniadanko do łóżka i rosół zrobiony przez K., który kolejną niedzielę spędził kilkanaście kilometrów ode mnie. Tym razem chociaż nauka poszła mi o wiele lepiej – jestem dzisiaj jakoś bardziej zmotywowana.
Jednak zanim delektowałam się moim rosołem i zanim usiadłam do książek, zrobiłam sobie trening. Latem i wczesną jesienią, kiedy pogoda na to pozwala, najbardziej lubię przemierzać okoliczne parki i lasy na rowerze. To zdecydowanie mój ulubiony sport zaraz za pływaniem. Niestety, na dworze coraz zimniej, a we Wrocławiu dziś bardzo pochmurno. Dlatego też nadszedł czas, by rower zamienić na rowerek stacjonarny. Nie muszę wychodzić z domu, więc nie muszę zastanawiać się nad ubiorem i swoim wyglądem. Wrzucam tylko na siebie sportowe obuwie i dres i wsiadam na mój rowerek. Czasem jeżdżę na tarasie, by zaczerpnąć świeżego powietrza, innym razem robię to w domu. Ale zawsze w towarzystwie energetycznej muzyki! Mam kilka playlist, które puszczam na przemian, żeby mi się nie znudziły. I tak na godzinę przenoszę się do zupełnie innego świata, a po tym czasie mój umysł działa o wiele lepiej, mam świeże spojrzenie na niektóre sprawy, nabieram energii i motywacji do działania. Taki rowerek to coś, bez czego nie wyobrażam sobie jesieni i zimy!
Chciałabym dzisiaj podzielić się z Wami 10 utworami, które dodają mi energii i przy których milej mi się pedałuje. Wybrałam póki co tylko 10, ale coś czuję, że zrobię o tym cykl wpisów. Utwory bardzo się od siebie różnią, bo nie mam sprecyzowanego gustu muzycznego. Lubię każdą muzykę wpadającą w ucho, a na rower najlepsza jest taka, która dodatkowo sprawia, że chce nam się ruszać. Skoczna, żwawa i porywająca … do tańca;)
Niektóre utwory, a właściwie ich połączenie ze sobą, mogą mocno Was zdziwić, ale uwierzcie mi na słowo – jak tylko spróbujecie się przy nich poruszać, to zrozumiecie o co chodzi;) Zaczynam od spokojniejszych, później się rozkręcam i daję z siebie maksimum możliwości, a na koniec znowu wracam do spokojnego pedałowania. Te utwory równie dobrze możecie wykorzystać do biegania albo innej formy ćwiczeń, np. w domu:)
Ja tymczasem uciekam do wanny wypełnionej pianą o zapachu żurawiny, ale najpierw wyciągnę z piekarnika jabłkowe crumble z cynamonem i białą czekoladą <3 ( po godzinym treningu przy takiej muzyce czuję, że mogę bezkarnie zjeść coś tak dobrego;) ). Miłego wieczoru!
Liczba komentarzy: 10