Wybaczcie mi to małe opóźnienie wpisu z poniedziałkowego cyklu, ale zaraz Wam się wytłumaczę!;)
Po pierwsze, cały ubiegły tydzień dniami i nocami uczyłam się na mój egzamin na aplikacji. Egzamin ten, a właściwie kolokwium roczne, przerażał mnie już od wakacji. Niektórzy twierdzą, że najtrudniejszym egzaminem w życiu jest obrona pracy magisterskiej. Uwierzcie mi na słowo, dla mnie obrona przy zaliczeniach, które mam obecnie, była czymś banalnym. Ale jeśli faktycznie wspominacie swoją obronę jako najbardziej stresujący dzień w studenckim przynajmniej życiu, to pomnóżcie to razy 1000 – już wiecie dlaczego nie byłam w stanie myśleć o blogowaniu?;) W tym roku zakres materiału, z którego musiałam się przygotować, obejmował całe prawo karne. Wyobraźcie sobie teraz, że zestresowani siadacie przed 3-osobową komisją składającą się ze starszych adwokatów świetnych w tym, co robią, losujecie trzy kazusy (czyli opis sprawy potencjalnego klienta) i zaczynacie odpowiadać. W głowie musicie mieć min. 3 grube kodeksy, mnóstwo orzeczeń i komentarzy, a komisja mimo dobrego rozwiązania kazusu i tak zadaje masę dodatkowych pytań.
W poniedziałek nastał ten właśnie dzień i o godzinie 17.00 weszłam do pokoju komisji jak na ścięcie. Wylosowałam jednak szczęśliwie i … zdałam na 5! Wyobrażacie sobie moje szczęście?! No właśnie… teraz brak wpisów przez ostatnie dni nabiera sensu, prawda?;)
Po drugie, chciałam dodać wpis dotyczący muzyki filmowej i koncertu, na którym byliśmy w ubiegły czwartek. Do tego wpisu przeznaczone były filmiki, które udało mi się nakręcić. Nie sądziłam jednak, że pliki z GoPro będą aż tak wielkich rozmiarów i najpierw obróbka będzie trwała 5 godzin! A następnie dodawanie na Youtube kolejne tyle…
Wszystko się jednak udało i w końcu dzisiaj jest wpis:) Mam teraz przed sobą najpiękniejszy miesiąc w tym roku (tak myślę!) – o wszystkim będę informować tu na bieżąco:) A teraz zapraszam Was na magiczny koncert. To tylko 13 minut, ale zapewniam Was, że tyle wystarczy, żebyście przenieśli się do zupełnie innego świata. Wystarczy zamknąć oczy i odpłynąć:
To naprawdę był jeden z najpiękniejszych koncertów na jakich w życiu byłam! Moje emocje porównywalne były z tymi w Disneylandzie, kiedy na koniec dnia pełnego zabaw zatrzymaliśmy się na pokazie muzyki i świateł z postaciami z bajek Disney’a. Sami zobaczcie fragment:
Uwielbiam muzykę z filmów i bajek. Bez niej pewnie połowa z nich nie zachwyciła by mnie. To właśnie muzyka tworzy niesamowity klimat. Wyobrażacie sobie np. „Gladiatora” bez legendarnego już „Now we are free”? Albo „Władcę Pierścieni” bez „Concerning Hobbits”? A już „Harry’ego Pottera” bez „Hedwig’s theme” z pewnością bym aż tak nie pokochała. Muzyka filmowa towarzyszy mi przez niemal całe życie. Słucham jej kiedy jest mi smutno, kiedy jest mi wesoło, kiedy idę na spacer i kiedy jadę samochodem. Słucham jej właściwie wszędzie.
Oboje z K. jesteśmy też zapalonymi maniakami „Listy”. Tajemnicza lista to lista przebojów muzyki filmowej na rmf classic, która umila nam każdą niedzielę od godziny 18.00 do 20.00. Te dwie godziny są dla nas bardzo ważne i staramy się żadnej listy nie przegapić. Włączcie w któryś niedzielny wieczór to radio i sami przekonajcie się, jak pięknie spędzony będzie to czas:)
Koncert Muzyki Filmowej we Wrocławiu odbył się również pod patronatem rmf classic, a poprowadziła go Magdalena Miśka – Jackowska, która prowadzi naszą listę. Odbył się on w naszym mieście dwukrotnie – 18 i 19 listopada. Zgromadził łącznie ponad 10.000 osób! Była orkiestra, chór, wspaniała solistka Anna Lasota. Była magia – ogromna ilość magii! Tym razem były to głównie utwory Hansa Zimmera, ale w kolejnych latach będą kolejni kompozytorzy. Już nie mogę doczekać się Johna Williamsa! Coś czuję, że nie przegapię ani jednego koncertu tego typu;)
Tydzień wcześniej byliśmy też na koncercie z muzyką do „Ojca Chrzestnego”, jednak nie zachwycił nas on aż tak bardzo. Wszystko zależy od organizacji, aranżacji i klimatu – tym razem to wszystko było w 100%. Jeśli będziecie kiedykolwiek mieć okazję wybrać się na taki koncert – nie zastanawiajcie się ani chwili, bo ktoś może sprzątnąć Wam bilety sprzed nosa, tak jak nam bilety na styczniowy koncert w Berlinie…
Na koniec polecam Wam jeszcze 10 moich ulubionych utworów z filmów – być może zainspiruję Was do słuchania takiej muzyki. A może już jesteście w niej zakochani tak samo jak ja?:)
Ah… ciężko było wybrać zaledwie 10 utworów. Już wiem, jak będzie wyglądał mój dzisiejszy dzień!:) A wieczorem wybieramy się na kolejny koncert, jednak zupełnie inny niż wszystkie. Spodziewajcie się obszernej relacji;)
Liczba komentarzy: 6