Pomysł na dzisiejszy wpis narodził się w mojej głowie zupełnie niespodziewanie. Przeżyłam dzisiaj ciężki zabieg u dentysty i kiedy wróciłam do domu, a znieczulenie powoli zaczęło odpuszczać ustępując miejsca okropnemu bólowi całej szczęki, jedyne na co miałam siłę i ochotę było oddanie się czynnościom, które nie są zbyt wymagające. Zaparzyłam więc ulubioną herbatę, wzięłam z lodówki jogurt i zasiadłam przed laptopem. Przypadkiem natknęłam się na świąteczną reklamę, która pojawiła się na Facebooku. Zaczęłam ją oglądać i w pewnym momencie łyżeczka z jogurtem zastygła w powietrzu gdzieś między pudełkiem a moją buzią. Reklama ta zahipnotyzowała mnie. Zawładnęła moimi emocjami błyskawicznie. Pojawiły się też łzy, bo poruszony w niej temat doskonale działał na ludzkie emocje.
Zaczęłam się zastanawiać nieco głębiej nad przekazem, który niosą świąteczne reklamy. Temat jest mi bliski, bo akurat na studiach przerabiamy psychologię reklamy i świetnie orientuję się w tych wszystkich mechanizmach. Sztab ludzi głowi się nad tym, jaki scenariusz nadałby się do przedstawienia danego produktu, jak to wszystko pokazać, jak przyciągnąć uwagę widza, ale przede wszystkim nad tym, jak wpłynąć na jego emocje. Zauważyliście, że w reklamach zazwyczaj pojawia się mały bobas lub szczeniaczek? Występujące tam kobiety są piękne, a mężczyźni przystojni? Taki zabieg ma za zadanie sprawić, że obdarzymy sympatią dany produkt przez wzgląd na nasze pozytywne odczucia co do słodkich bobasów czy niewinnych szczeniaczków. Z idealnymi wręcz osobami „z reklamy” chcemy się utożsamiać. Jeśli, dajmy na to, pastę do zębów reklamuje kobieta, która ma śnieżnobiały uśmiech, to zapewne sięgniemy właśnie po tę pastę, a nie inną.
Oczywiście, nie jesteśmy głupi i dobrze wiemy, że reklama to nie rzeczywistość i sami tak czy tak dokonujemy wyboru, ale uwierzcie mi, że mimo wszystko reklama na wpływ na nasz mózg. Jeśli mamy obok siebie dwa podobne produkty, to zazwyczaj wybierzemy ten, który zostanie lepiej zareklamowany. Mamy wówczas poczucie, że ktoś o nas dba. Ktoś chce, żeby nam było jak najlepiej i z tą myślą tworzy dla nas swoje produkty.
Tak samo jest w przypadku promocji. Wiecie, że tak naprawdę one nie istnieją? Jeśli ktoś robi promocję np. na sukienkę i cena nagle spada o 20 złotych, to tak naprawdę właśnie tyle powinna ona kosztować od początku – sami zobaczcie jaką marżę ma dana firma. Pójdźmy jednak dalej. Niektórzy radzą sobie w ten sposób, że powiedzmy sukienkę, która kosztuje 99 złotych, wystawiają za tyle samo, jednak obok przylepiają przekreśloną cenę 129 zł i informują, że to promocja. I wiecie co? Ludzie się na to nabierają! Nie, nie dlatego, że nie potrafią myśleć, ale dlatego, że rządzą nami mechanizmy, które sprawiają, że czujemy się wtedy dobrze. Jakbyśmy coś wygrali. Jakbyśmy naprawdę te 30 złotych zaoszczędzili.
Pewna firma przeprowadziła kiedyś eksperyment, w którym sprzedawała ona swoje produkty za niskie ceny, ale na samym początku poinformowała klientów, że nigdy nie będzie u nich promocji, bo ceny są i tak niskie oraz że ceny będą okrągłe, nie będzie żadnych końcówek -99 złotych. Zgadnijcie co… Firma zbankrutowała, bo ludzie nie czuli tej odrobiny euforii, którą czują, kiedy wydaje im się, że zaoszczędzili. Nie czuli się wygrani. Nie czuli się tak, jak gdyby podbili świat. Jak świat światem większość ludzi chce promocji i chce czuć się z tym dobrze.
Właśnie dlatego reklamy istnieją i mają się dobrze. Osobiście zawsze zastanawiało mnie, po co organizowane są „Noce reklamożerców” w kinach. No kto normalny idzie na całą noc do kina po to, żeby oglądać reklamy?! A jednak …
Musimy uzmysłowić sobie, że reklama reklamie nierówna. Większość potrafi nieźle człowieka zirytować. Ja zazwyczaj jak tylko zaczynają się na jakimś programie w tv, z mety je przełączam. Są jednak reklamy, które zachwycają. Pojawiają się one z reguły w grudniu, w czasie świątecznej gorączki. Te reklamy potrafię oglądać godzinami, bo są zrealizowane na najwyższym poziomie. Na poziomie, w którym główną rolę odgrywają nasze emocje związane ze świętami. Bliskość, rodzinne ciepło, miłość, radość, ale też samotność, smutek, niezrozumienie. Reklamy te mają nam dać do myślenia. Mamy zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad swoim życiem. Uzmysławiają nam one co tak naprawdę jest najważniejsze w świętach Bożego Narodzenia. I wcale nie jest to gonitwa za prezentami, za najładniejszą choinką, suto zastawionym wigilijnym stołem czy pięknie przystrojonym domem. Chodzi o coś zupełnie innego i to właśnie chciałam Wam dzisiaj pokazać.
Wybrałam 5 reklam, które mnie wzruszyły do łez. Jak dla mnie są piękne i niesamowicie oddają klimat prawdziwych świąt, przy okazji ukazując ich ducha. Obejrzyjcie je w kolejności, którą Wam proponuję, bo zaczniemy od tej najbardziej wyciskającej łzy…
1.
2.
3.
4.
5.
I jak? Spodobały Wam się tak jak i mnie? Mam nadzieję, że należycie do osób, które doskonale wiedzą, co jest najważniejsze w życiu, nie tylko w święta. Najcenniejszym skarbem jest rodzina i możliwość spędzania z nią czasu. Pamiętajcie, żeby ten skarb doceniać, dbać o niego i cieszyć się nim codziennie. Doceniajmy go póki jest, bo najgorsze uczucie jakie może nas w życiu spotkać to zrozumienie, jak cenny był dopiero wówczas, gdy go zabraknie…
Liczba komentarzy: 4