Jak wiecie, długotrwała choroba to czas głębokich przemyśleń, wielu inspiracji, długich godzin spędzonych przed komputerem, a w efekcie czas nowych pomysłów. Leżąc w łóżku starałam się rozplanować sobie w głowie nowe wpisy i przypomniało mi się, że w ubiegłym roku rozpoczęłam cykl „18 faktów o mnie…”, który cieszył się sporym zainteresowaniem. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię poznawać nowe osoby, choćby wirtualnie. Lubię znać ich hobby, upodobania, cechy charakteru. Lubię wiedzieć co lubią, a czego wręcz nie cierpią. Chciałam więc dodać dzisiaj kolejny wpis z faktami o mnie, ale później pomyślałam, że przecież blog prowadzimy wspólnie z K., więc może wpis z faktami tym razem o nas, nie byłby wcale najgorszym pomysłem? Zapraszam Was na dawkę, mam nadzieję, ciekawych informacji dotyczących autorów tego bloga, czyli nas;)
1. Mamy swój własny świat. Stworzyliśmy go sobie na pierwszym roku studiów i tylko co jakiś czas go poszerzamy. Chodzi o to, że mamy własne nazwy na niektóre rzeczy i czynności i używamy ich niemal zawsze, kiedy jesteśmy sami. Ostatnio coraz częściej zdarza nam się to także w obecności innych, co czasem kończy się komicznie. No bo czy ktoś może domyślać się, że „tak mi się dzisiaj chce hapsić, że mam lelka i nie chce mi się kravmadżyć”?!;)
2. Obchodzimy każdą miesięcznicę naszego związku. Rozpoczął się on (tak formalnie;)) 18.06.2007 r. i teraz każdego 18 dnia miesiąca świętujemy. Ja zwykle dostaję długą, czerwoną różę od K., a jemu przygotowuję kolację. Czasem idziemy do restauracji, teatru, opery lub na długi spacer, lody lub gorącą czekoladę. Czasem jedziemy gdzieś dalej, zdarzyło się nawet za granicę. Uwielbiam takie celebrowanie wspólnych momentów!
3. Co do celebrowania wspólnych momentów, to staramy się to robić każdego dnia. Bardzo często dostaję śniadanie do łóżka razem z kwiatami. Obiad jemy oglądając razem odcinek serialu. Każdego wieczoru staramy się wspólnie obejrzeć jakiś film. Cieszymy się z najdrobniejszych gestów i każdej minuty spędzonej ze sobą:)
4. Poznaliśmy się w liceum. Ja byłam przyzwyczajona do trzymania się bardziej z chłopakami, a K. był jedynym chłopakiem w nowej klasie, którego wcześniej nie znałam, więc od razu pomyślałam sobie, że „O! To właśnie z nim się zaprzyjaźnię tym razem” – i tak też się stało. Przyjaźniliśmy się przez rok, po czym K. zdecydował się na krok dalej, co niestety skończyło się moją odmową (usprawiedliwia mnie mój młody wiek;)). Przyjaźni natomiast to nie zniszczyło – wręcz przeciwnie. Minął kolejny rok i K. spróbował szczęścia drugi raz, tym razem skutecznie. Od tamtego czasu jesteśmy nierozłączni. Dlatego właśnie uważam, że najpiękniejsze związki to te, które zbudowane są na przyjaźni. Nawet kiedy pierwsze zauroczenie minie, kiedy ogień się wypali, nam pozostanie radość ze wspólnie spędzanego czasu i to, że się lubimy;)
5. Skoro już jesteśmy przy tych datach, które mają dla nas ogromne znaczenie, to K. oświadczył mi się dokładnie dnia, w którym minęło 8,5 roku bycia razem. Bardzo chciałam mieć wesele 18.06, kiedy minęłoby dokładnie 10 wspólnie spędzonych lat, ale do mojego kalendarza wkradł się chochlik. Byłam przekonana, że 18.06 w sobotę przypada w 2017 roku, kiedy właśnie planujemy się pobrać i początkowo w takiej dacie szukaliśmy sali. Okazało się jednak, że sobota 18.06 wypada teraz, w 2016 roku. Zmieniliśmy więc datę na inną, która też ma dla nas niemałe znaczenie i pobieramy się w dzień urodzin K.:)
6. Ponoć przeciwieństwa się przyciągają. My jednak dobraliśmy się na zasadzie podobieństwa. Oboje lubimy te same rzeczy i te same rzeczy nas denerwują. Mamy wspólne pasje i zdarza się, że kończymy za siebie zdanie. Dlatego tak bardzo lubimy swoje towarzystwo:)
7. Trenowaliśmy razem taniec towarzyski przez ponad 5 lat. Ja swoją przygodę z tańcem zaczęłam w wieku 14 lat, a później na studiach zaraziłam tym K. Kiedy wcześniej tańczyłam z innym partnerem i przygotowywaliśmy się do turnieju, podczas jednego z treningów, kiedy miał mnie złapać, oboje skończyliśmy na podłodze i niestety nabawiłam się poważnej kontuzji. Rehabilitacja i liczne zabiegi pomogły, niestety dwa lata temu kontuzja się odnowiła i musiałam na jakiś czas pożegnać się z tańcem. Zaciskam jednak zęby i w tym roku wracamy! W końcu pierwszy taniec czai się już za rogiem;)
8. Uwierzcie mi, wspólna pasja łączy ludzi. Poza tańcem oboje uwielbiamy treningi tenisa, pływanie, fotografowanie, naukę hiszpańskiego, naukę śpiewu, książki, filmy i przede wszystkim podróże. Spędzamy w ten sposób nasz wolny czas. Odrobina rywalizacji świetnie umacnia związek;)
9. Pracujemy też razem. Wcześniej byliśmy w jednej klasie, w jednej grupie na studiach, a teraz prowadzimy razem firmy. Nigdy się sobą nie nudzimy i nie mamy siebie dość, ale stwierdziliśmy zgodnie, że dobrym pomysłem będzie pójście na inne aplikacje. Przekonamy się jak to jest radzić sobie samemu i jak to jest być w nowym towarzystwie bez siebie. Ja wybrałam aplikację adwokacką, a K. radcowską. Póki co jest całkiem fajnie, bo możemy kilka godzin w tygodniu spędzić oddzielnie i zatęsknić za sobą;)
10. Tego czasu spędzanego oddzielnie próbowaliśmy już wcześniej. Ja poszłam na kolejne studia, tym razem psychologiczne i co drugi weekend spędzam poza Wrocławiem. K. natomiast wybrał rolę kuratora sądowego i studia podyplomowe i to też zabiera mu trochę czasu. Mimo tego, że uwielbia się z kimś spędzać czas i ma się wspólne hobby, powinniśmy mieć swoje oddzielne pasje i czas dla siebie.
11. Była mowa o wspólnych pasjach i dodatkowych zajęciach, a mamy też oddzielne – każdy swoje. Ja od zawsze kocham teatr i bycie na scenie, więc po godzinach próbuję tam swoich sił. Uczę się też francuskiego, który K. nie przypadł do gustu. On natomiast uczy się niemieckiego i trenuje krav magę.
12. Odwiedziliśmy razem już ok. 70 różnych miejsc! Kochamy podróże i staramy się przynajmniej 5 razy w roku gdzieś pojechać, coś zwiedzić. Zdecydowanie nie umiemy bez tego żyć.
13. Dzielimy obowiązki. Kiedy ja pracuję poza domem, wtedy K. przejmuje dowodzenie w domu. Robi zakupy, gotuje, sprząta i nie ma z tym najmniejszego problemu. Kiedy to K. spędza cały dzień poza domem, wtedy wszystko robię ja. Najczęściej jednak robimy to wspólnie, bo oboje lubimy gotować, a kiedy sprzątamy razem, idzie nam to o wiele szybciej. Dzielenie obowiązków jest fajne!;) Do tego stopnia, że dzielimy nawet kursy i to, czym zajmujemy się zawodowo. Ostatnio np. zdecydowaliśmy, że K. podejdzie do egzaminu na syndyka, a ja pójdę na studia podyplomowe z mediacji – w ten sposób nasza firma wzbogaci się o dwie nowe funkcje, a nie tylko jedną;)
14. Uzupełniamy się w ten sposób, że ja jestem bardziej marzycielką, a K. stąpa po ziemi, więc czasem mnie na nią sprowadza. W przełożeniu na pracę też jest to dobrą metodą, bo to ja wymyślam coraz to nowsze rozwiązania, w głowie mam mnóstwo pomysłów, a K. decyduje o tym, które z nich są najlepsze i jak wprowadzić je w życie.
15. Lubimy też działać spontanicznie. Czasem nagle wsiadamy do samochodu i jedziemy przed siebie. Ostatnio zajechaliśmy aż do Czech!
16. Wracając na chwilę do tematu kuchni, to K. odnajduje się bardziej w przyrządzaniu wytrawnych dań, a ja w deserach:)
17. Na wszystko mamy swój własny sposób. Kiedyś, kiedy oboje byliśmy przeziębieni i bolało nas gardło, oglądaliśmy akurat film „Mysery”. Od tej pory kiedy boli nas gardło oglądamy ten film licząc na to, że magicznie przestanie nas ono boleć;) I czasem się to sprawdza! Mamy też swoje rytuały i tradycje, które staramy się podtrzymywać.
18. Rzadko kiedy mówimy do siebie po imieniu. Mamy własne ksywy, zdrobnienia i sposób zwracania się do siebie;)
Liczba komentarzy: 24