Uwielbiam wschody i zachody słońca, zwłaszcza nad morzem. Dla tych kilku niesamowitych chwil potrafię poświęcić się i po kilku godzinach snu wstać przed 4 lub też cały wieczór przesiedzieć na plaży w oczekiwaniu na ten jeden moment pomarańczowej kuli znikającej za horyzontem. Te kilka chwil w ciągu dnia ma w sobie magiczną moc. Coś się zaczyna i coś się kończy. Natura daje nam do zrozumienia, że to ona tu rządzi i bardzo dobrze jej to wychodzi. Siedząc na plaży i przesypując piasek przez palce utwierdzam się w przekonaniu, że najpiękniejsze rzeczy w życiu są za darmo.
Jeśli jeszcze Wam mało, to polecam wpis z poprzedniego roku —-> SUNRISE, SUNSET 🙂
Liczba komentarzy: 2