Jednego dnia w Londynie mieliśmy okazję na własnej skórze odczuć typowo angielską pogodę. Deszcz, chmury, szaro, buro i ponuro! Ale nam to wcale nie przeszkadzało:) Nasza radość zwiedzania była o wiele silniejsza. Tego dnia zaplanowaliśmy sobie spacer w miejscu, które niesamowicie kojarzy mi się z Londynem. Westminster i Big Ben od zawsze są dla mnie wizytówką tego miasta.
Od 1512 roku pałac Westminsterski jest siedzibą dwóch izb Parlamentu: Izby Gmin i Izby Lordów. Neogotycki gmach został zaprojektowany przez wiktoriańskiego architekta, sir Charlesa Barry?ego.
Czy Wam również nazwa ?Big Ben? od razu kojarzy się z zegarem o czterech tarczach umieszczonym w 106 ? metrowej wieży, która wznosi się ponad gmachem Parlamentu? Jednak ?Big Ben? to tak naprawdę ważący 14 ton dzwon bijący godziny. Nazwany został tak od imienia sir Benjamina Halla, który był głównym komisarzem robót w 1858 roku, kiedy to dzwon zawieszano. Jest to już drugi z kolei dzwon, gdyż na pierwszym pojawiła się rysa. Ten też powoli zaczyna pękać od swojego ciężaru. Niskie tony bijącego dzwonu nadawane są codziennie przez radio BBC i są znane na całym świecie.
Udało nam się jeszcze zobaczyć Westminster Abbey, czyli miejsce spoczynku angielskich władców, miejsce koronacji oraz innych ważnych uroczystości.
Tak naprawdę te kilka chwil w otoczeniu Westminster, Big Bena i Westminster Bridge zawieszonego nad Tamizą dało nam najlepszy obraz Londynu. Jestem tym bardziej zachwycona, bo kiedyś wymarzyłam sobie, że sama stworzę sobie pocztówkę z Londynu. Zawsze podobały mi się takie czarno ? białe, jakby za mgłą, z widokiem na te właśnie okolice. No i udało mi się to spełnić dzięki przejażdżce London Eye. Według mnie efekt jest niesamowity a widoki zapierają dech w piersiach:)

A oto moje pocztówki, które zamierzam sobie wywołać!:)