11 Listopada to nasze ulubione święto. Celebrujemy je od kilku lat tak samo. Możecie sprawdzić to tu i tutaj. Ten dzień ma w sobie coś magicznego. A co, jeśli po nim jest jeszcze wolny weekend? Ano to, że to jeden z lepszych weekendów w tym roku!:) Zgodnie z tradycją chciałabym Wam pokazać jak spędziliśmy 11 Listopada, a właściwie to cały długi weekend i zainspirować Was do kilku rzeczy. Będzie książka, będą filmy, będzie muzyka, będzie też przepis na pyszne ciasto! Zaparzcie sobie ulubioną herbatę i rozgoście się u mnie:)
PIĄTEK.
Dzień jak zwykle rozpoczęliśmy od pysznego śniadania w łóżku. Pogoda sprzyjała długiemu wylegiwaniu się, bo za oknem było szaro, buro i ponuro. Kolejny punkt tradycji nakazywał nam obejrzenie do śniadania starego filmu – tym razem padło na „Uciekającą Pannę Młodą” z ulubioną parą: Julią Roberts i Richardem Gerem:)
Na obiad postanowiliśmy wspólnie zrobić sushi. Mamy przy tym świetną zabawę, a na koniec jesteśmy dumni z tego, że udało nam się zrobić sushi takie, jak w ulubionej restauracji;)
Po obiedzie oddałam się natomiast lekturze książki, która zawładnęła moim sercem kilka dni temu. Jest to „Hygge. Klucz do szczęścia” i póki co nic więcej Wam na jej temat nie zdradzę, bo szykuję osobny wpis:)
Nadszedł czas na słodki deser! Pokroiłam jabłka z własnego ogrodu (mamy ich jeszcze całą skrzynię! <3), dodałam cynamon, przygotowałam kruszonkę z 4 łyżek mąki tortowej, 3 łyżek cukru trzcinowego i 2 łyżek masła i po 30 minutach w piekarniku miałam gotowe crumble:) Podałam je z lodami waniliowymi w towarzystwie serialu „Przyjaciele”. Wieczór idealny!:)
Na koniec wzięłam gorącą kąpiel i zrelaksowałam się. Do tego kawałek czekoladowego ciasta i domowy ajerokoniak, trochę czytanie książki, a trochę oglądanie „Seksu w Wielkim Mieście”.
Na dobranoc obejrzeliśmy z kolei „Wiek Adaline” z moją ukochaną Blake Lively! Film bardzo mnie wzruszył, jest wręcz baśniowy. Historia jest opowiedziana w ciekawy sposób i pięknie zobrazowana. Polecam!:)
I tak minął nam kolejny 11 Listopada:) Najważniejsze w naszej corocznej tradycji jest to, że spędzamy ten dzień razem, nie wystawiając czubka nosa poza nasz przytulny, ciepły, pełen blasku świec i pachnący ciastem dom <3
SOBOTA.
Dzień rozpoczęliśmy od wyruszenia w miasto. W odwiedziny tradycyjnie przyjechali moi rodzice i zabraliśmy ich na śniadanie do jednej z ulubionych restauracji „Przystań” z widokiem na Uniwersytet Wrocławski. Najedzeni i ogrzani zdecydowaliśmy się na szybki spacer po wrocławskim rynku i zakupy w Magnolii – uwielbiam zakupy z moją mamą!:)
W menu na sobotę przewidzieliśmy pieczonego w całości kurczaka, pieczone ziemniaczki i warzywa duszone w czerwonym winie – wyszło pysznie!
Oczywiście nie mogło też zabraknąć ciasta i rogali marcińskich:) Przepis na ciasto zdradzam Wam poniżej, bo nieskromnie napiszę, że było tak dobre, że moi rodzice zabrali pół blaszki do domu i zjedli od razu na drugi dzień do kawy – byli zachwyceni!:) W niedzielę musiałam więc upiec kolejne, żeby poczęstować nim gości i zabrać część do domu do moich babć i dziadków, do których wybieraliśmy się w poniedziałek:)
CZEKOLADOWE CIASTO Z KREMEM GRUSZKOWYM
Składniki na ciasto:
– 2 szklanki cukru
– 1 i 3/4 szklanki mąki pszennej
– 3/4 szklanki gorzkiego kakao
– 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
– 1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
– cukier waniliowy lub wanilinowy
– 1 łyżeczka soli
– 2 jajka
– 1 szklanka mleka
– 1/2 szklanki oleju
– 1 szklanka wrzątku
Wszystkie suche składniki mieszamy w dużej misce. Dodajemy jajka, mleko, olej i na końcu wrzątek. Ponownie delikatnie mieszamy do uzyskania gładkiej masy (będzie takiej konsystencji jak kakao, więc się nie przerażajcie;)). Gotową masę wlewamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na ok. 40 minut (do suchego patyczka).
Składniki na krem:
– 5 średnich i miękkich gruszek
– 200 ml śmietany 35 %
– 1 serek mascarpone
– 3/4 szklanki cukru pudru
– 1 opakowanie fix śmietany
Gruszki obieramy ze skóry i miksujemy delikatnie z serkiem. Cukier łączymy z fixem, a śmietanę ubijamy. Pod koniec ubijania dodajemy zmieszany z fixem cukier i ubijamy nadal. Śmietanę łączymy z masą gruszkową i mieszamy. Otrzymaną masę wyciskamy na kawałki ciasta za pomocą szprycy do tortów. Smacznego!
Na zakończenie zrobiliśmy jeszcze sałatkę z grzybków, które dostaliśmy od mojej mamy:) Wystarczy kilka grzybków w occie pokroić na mniejsze cząstki, 3 ogórki kiszone pokroić w kostkę, słoik śledzi (śledzie pokroić w kostkę) i cebulkę pokroić również w kostkę. Doprawiamy solą i pieprzem i sałatka gotowa:)
Tradycją listopadową jest również wspólne z rodzicami oglądanie starych filmów. Tym razem padło na nie aż taki stary film, a mianowicie na komedię romantyczną „Narzeczony mimo woli” z piękną Sandrą Bullock. Film lekki, zabawny i opowiadający naprawdę ciekawą historię:)
I tak w okolicy północy zakończyliśmy ten wspaniały dzień, a za rogiem czekała już słoneczna niedziela …
Rankiem jeszcze w łóżku zjedliśmy śniadanie i obejrzeliśmy „Pocahontas” <3
Po zakończonym seansie wykorzystaliśmy piękną pogodę i wybraliśmy się na długi spacer:)
Kiedy wróciliśmy i wypiliśmy gorącą herbatę z cytryną, imbirem i miodem, zabrałam się za tworzenie wpisu, który właśnie macie przed sobą. Nie zorientowałam się jednak, że to już godzina, o której miał do nas przyjechać kolega, którego nie widzieliśmy ponad 3 lata! Dlatego wpis kończę dopiero dziś;) Rozmowom nie było końca, a dołączyła do nas jeszcze nasza przyjaciółka, więc wieczór spędziliśmy naprawdę wyśmienicie!:) Oczywiście nie mogło zabraknąć dobrego jedzenia;)Poszliśmy spać po 4, a wczesnym rankiem wszyscy razem wróciliśmy do rodzinnego domu i spędziliśmy tam poniedziałek z całą rodziną, który zakończyliśmy meczem u przyjaciół. Prosto od nich razem z moim bratem wróciliśmy do Wrocławia i dopiero wtedy zakończyliśmy nasz dłuuugi weekend. Uwielbiam 11 Listopada, zwłaszcza jeśli dzięki niemu mamy dłuższy weekend. Na to święto cieszymy się czasem bardziej niż na Wigilię, ale o tym, jeśli czytacie mojego bloga od początku, pewnie doskonale już wiecie…:)
Liczba komentarzy: 2