Czy marzyć można tylko o rzeczach wielkich? Zdecydowanie nie! Wiecie jaki jest jeden z moich sposobów na bycie szczęśliwą i zadowoloną z życia? Obok tych dużych, mieć też małe marzenia. Takie, które z pewnością uda się spełnić raczej prędzej, niż później. I tak właśnie było wczoraj. Spełniłam swoje niewielkie marzenie, no bo cóż wielkiego może być w chęci odwiedzenia miejsca, w którym było się już kilka razy i które znaduje się zaledwie dwie godziny drogi od mojego miejsca zamieszkania? A radość z jego spełnienia była za to ogromna! O -GROM -NA! Sami zobaczcie:
Już Wam tłumaczę, o czym w ogóle mowa:) Pamiętacie mój wpis o Pałacu Kamieniec, który podbił nie tylko serca czytelników mojego bloga, ale również wielu innych osób i został udostępniony niezliczoną ilość razy? Jeśli nie, to nic straconego, ten wpis, oraz kolejny, w którym była mowa o Pałacu, linkuję Wam tutaj: Pałac Kamieniec i Weekend w Pałacu z Mozartem
Jak widzicie, Pałac odwiedziliśmy wiosną i latem. Moje marzenie było bardzo proste: odwiedzić Pałac o każdej porze roku. Niestety, jesienią nie udało mi się tego zrobić, natomiast zimą nie mogłam trafić lepiej. Skrzący się śnieg, piękne słońce i leniwa, mroźna niedziela. Idealnie, prawda? Latem Pałac wygląda jakby wyjęty prosto z Toskanii – różnobarwne pola, niskie drzewka i ta cisza, ten spokój. Zimą natomiast do Pałacu prowadzi droga z baśniowej krainy. Odnalazłam Narnię! Możecie mi wierzyć, w aucie było słychać tylko nasze zachwyty!
Piękna sceneria, prawda? Jak tylko dotarliśmy na miejsce, wyruszyliśmy na długi i dość trudny spacer. Postanowiliśmy wybrać się do lasu. Nie byłoby z tym żadnego problemu, jednak drogę zasypał śnieg i musieliśmy błądzić w białym puchu. Zabawa przednia, jak za dawnych, dziecięcych lat:) Widoki nieziemskie, buzie zarumienione, uśmiechy od ucha do ucha. Spacerowaliśmy tak ponad dwie godziny! Ale tego było nam trzeba – w ten weekend nie mieliśmy ochoty na narty, na siedzenie w domu, na inne aktywności, tylko właśnie na długi, mroźny spacer. Zobaczcie jak to wyglądało na krótkim filmiku:)
Zmęczeni wróciliśmy do Pałacu na rozgrzewającą herbatę i coś słodkiego. Miałam rację. Pałac w zimowej odsłonie podoba mi się najbardziej. Wnętrza są magiczne, jakby wyjęte z katalogu. Coś pięknego! Trafiliśmy zresztą jeszcze na świąteczny klimat, co dodało tylko uroku.
Pałacowy ogród również zimą zyskuje w oczach, choć do tej pory myślałam, że piękniejszy niż latem nie może być.
Nacieszeni śniegiem, pięknymi widokami i z rozgrzanymi brzuszkami wracaliśmy do domu. Po drodze odkryliśmy jeszcze kolejne piękne miejsce:
Wracając mogliśmy jeszcze cieszyć oczy cudownym, różowym zachodem słońca przez ponad 3 godziny! Utknęliśmy bowiem w ogromnym korku. Nie wzięliśmy pod uwagę, że to koniec długiego weekendu i wszyscy będa niedzielnym wieczorem wracać do domu. Byliśmy głodni i zmęczeni, więc chcieliśmy szybko znaleźć się w domu, gdzie czekał na nas ugotowany przez K. rosół. Nic z tego. Postanowiliśmy nawet skorzystać z objazdu proponowanego przez nawigację, ale podobnie pomyśleli inni kierowcy i … zakorkowali objazd. Mimo wszystko jestem zachwycona tym dniem i mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele takich weekendów:) W sumie jeśli by spojrzeć na to, jak spędziliśmy poprzedni weekend, czyli Sylwester i Nowy Rok, to wszystko idzie w dobrym kierunku…:)
Liczba komentarzy: 4