W poniedziałek mam dla Was kolejne inspiracje:) Ostatni miesiąc był dość obfity, więc tradycyjnie zaczynamy bez zbędnych przedłużeń.
1. FILMY I SERIALE.
„Paddington” to mój ulubieniec. Misia kocham od zawsze, a przynajmniej od pierwszego zetknięcia się z książkami i bajkami w dzieciństwie. Natomiast przed każdą wizytą w Londynie oglądamy ten fenomenalny film. Mnóstwo śmiechu i szampańska zabawa. Film zrobiony jest świetnie! Gra aktorska to mistrzostwo i nawet polski dubbing nie jest zły (jak zazwyczaj). Któż mógłby nie pokochać słodkiego misia?
Skoro już jesteśmy w dość bajkowym świecie, to muszę polecić Wam „Trolle”. Jestem zauroczona! Polecam obejrzeć w oryginalnej wersji, bo jednym z głównych głosów jest… Justin Timberlake! Soundtrack to mistrzostwo świata, a sama przedstawiona historia jednocześnie bawi, wzrusza i uczy. Wiem, że do „Trolli” będę wracać często, a niektóre piosenki są ze mną cały czas – zresztą sami się przekonacie przy polecanej muzyce;)
Jak można nie obejrzeć filmu, który z Nocy Oscarów zapamiętany zostanie na zawsze?;) Po pierwsze, uwielbiam musicale. Po drugie, uwielbiam Ryana Goslinga i Emmę Stone. Po trzecie, ten film jest zupełnie inny niż typowe musicale, ale nie chcę zdradzać Wam dlaczego. Moja romantyczna dusza cierpi przez jego zakończenie, tyle mogę Wam napisać;)
Kolejny serial o tematyce, która nas bardzo kręci. Słyszałam o nim wiele pozytywnych opinii i na dwóch pierwszych sezonach nie zawiodłam się. Faktycznie cały czas trzymał poziom, a nas trzymał w napięciu. Tajemnica goniła tajemnicę, nic, co wydawało się oczywiste, takim nie było, każdy był podejrzany, a najmniej podejrzany okazał się sprawcą. Kolejne dwa sezony kręcone były chyba pod wpływem popularności i niestety, dla zysku. Tak czy tak serial ma moje mocne 8/10. Polecam:)
TWIN PEAKS – to serial wszech czasów i dobrze o tym wiecie, jeśli zaglądacie do mnie od dłuższego czasu:) To mój serial numer 1 i oglądałam go już kilka razy. W tym roku jest coś, na co czekamy niemal z takim napięciem jak na nasze wesele!;p To premiera kolejnych sezonów Twin Peaks, nakręconych 25 lat później! Jeszcze nikomu nie udało się coś tak wspaniałego:) Nie mogliśmy sobie więc odpuścić powtórzenia starych sezonów przed majem (wtedy jest premiera). Rozpoczęliśmy dokładnie w dniu, kiedy agent Cooper przybywa do Twin Peaks, czyli 24 lutego…
2. MUZYKA.
Jestem na etapie szukania piosenek ślubnych i weselnych, więc trochę w takim klimacie ich w lutym było:) Reszta to playlista z siłowni i kilka ulubionych utworów z obejrzanych filmów.
3. KSIĄŻKI.
Czytałam podobną książkę w wersji angielskiej i tę w polskiej wersji kupiłam dla porównania i wzbogacenia wiedzy. Póki co, czeka na swoją kolej, ale mam nadzieję, że zostanę polskim Sherlockiem Holmesem;)
„Potęga kiedy” to książka, dzięki której dowiedziałam się, że jak zwykle nie ma dla mnie miejsca na tym świecie. To znaczy, że nie jestem typowa;) Według testu, który rozwiązałam jestem trochę niedźwiedziem, a trochę lwem. Dzięki tej książce i wiedzy, którym z czterech zwierząt jesteśmy, możemy dowiedzieć się, jak efektywniej wykorzystywać dzień, kiedy jeść, pić, a nawet… korzystać z toalety! Uważam, że to cenna wiedza i aktualnie wprowadzam pewne zmiany w swoim życiu. To co, chętni żeby sprawdzić, czy jesteście lwem, delfinem, niedźwiedziem czy wilkiem?;)
Kolejna książka „Bridelle”. Tak właściwie to pierwsza, ale w nowym wydaniu. Czekałam na nią niecierpliwie i jak tylko ukazała się w Empiku, K. przyniósł mi ją do domu<3 Jeszcze więcej ślubnych inspiracji i przepięknych zdjęć!
Co ludzie sukcesu robią przed śniadaniem? Ja zazwyczaj śpię;) Książkę zaczęłam dopiero czytać i zapowiada się bardzo ciekawie, więc może następnym razem zdradzę Wam jakąś doskonałą receptę na sukces;)
Inne książki, które w tym miesiącu czytałam, to głównie przewodniki. Kalendarz podróżniczy na ten rok już prawie zapełniony:)
4. MIEJSCA/RESTAURACJE.
Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o Londynie, w którym rozpoczęliśmy ubiegły miesiąc:)
Nie uwierzycie, ale na zdjęciach powyżej, to Warszawa! W centrum miasta, w naszej ulubionej restauracji, Flamingu. Piękna, zimowa sceneria, prawda?:) Do Warszawy wybraliśmy się z przyjaciółmi i kiedy tylko wyjazd został zaplanowany, zrobiłam rezerwację na to przytulne miejsce we Flamingu. Wyobraźcie sobie, że było to miesiąc przed wyjazdem i był to ostatni moment! Wcale się nie dziwię, bo nie dość, że to jedna z lepszych restauracji w Warszawie pod względem jedzenia, to jeszcze ten cudowny klimat…:) Odwiedziliśmy też Halę Koszyki i zgodnie stwierdziliśmy, że to miejsce jednak nie dla nas – za dużo ludzi;)
W drodze z Warszawy zawsze zatrzymujemy się w tej Karczmie – mają pyszne jedzenie!
W Poznaniu zawsze chodzimy do Werandy na fenomenalne herbatki i kakao z solonym karmelem! Poezja:)
W Berlinie byliśmy w Tropical Island, ale o tym miejscu planuję osobny wpis, więc musicie troszkę poczekać:)
Randka z narzeczonym za miastem, czyli spacer i deser w Zamku Topacz:)
Kolejna randka w Taszce, na wrocławskim rynku. Portugalska restauracja na medal!
I jeszcze jedna randka <3 Nasza ulubiona restauracja z widokiem na Uniwersytet Wrocławski – Przystań.
Szybki lunch w La Paryżance – najlepsze naleśniki w mieście!
No i moje nowe, ulubione miejsce – Kawa i Makaronik <3
5. INNE.
Yope to krem do rąk, na punkcie którego oszalałam. Mam go zawsze przy sobie i uratował już moje ręce nie jeden raz. W lutym mieliśmy się też wybrać na Jezioro Łabędzie, ale niestety K. się pochorował:( Mam nadzieję, że kiedyś będzie nam to jeszcze dane!
Nowa paletka cieni – na dzień dzisiejszy ulubiona:)
Kalambury to idealny sposób na wieczór z przyjaciółmi:)
Tak nam minęły Walentynki – uwielbiam te nasze małe rytuały <3
Luty minął nam pod znakiem kwiatów, makaroników i koktajli:)
Idzie wiosna!
Rodzinne, leniwe kolacje:)
K. rozpoczął swoją blogową działalność! To wszystko to póki co grunt pod coś nowego, fajnego, ekscytującego…!;)
Budzić się z flamingami? Mogłabym tak codziennie!
Najlepsze na koniec: na niektóre rzeczy warto poczekać trochę dłużej:) Dwa lata temu zaczęliśmy rozglądać się za nowym mieszkaniem. Nie udało nam się go znaleźć i wyszło nam to na dobre, bo w międzyczasie okazało się, że lepiej będzie, jeśli od razu kupimy dom. Piękny, duży dom z ogrodem i to we Wrocławiu! Póki co skupiamy się na weselu, ale coś czuję, że tegoroczne wakacje to raczej ostatnie wakacje w naszym mieszkaniu – muszę dobrze je wykorzystać i urządzić w tym roku taras tak, bym miała wyzwanie z urządzeniem tarasu w nowym domu:)
Tyle działo się u mnie i tyle rzeczy mnie zainspirowało:) A co u Was ciekawego? Możecie polecić jakieś filmy/książki/miejsca?
Liczba komentarzy: 3