Włochy to zdecydowanie mój ukochany kraj. Nasz romans trwa od ładnych kilkunastu lat. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia w Wenecji. Moje zauroczenie trwało nad brzegiem Adriatyku, gdzie spędzaliśmy razem długie, letnie wieczory. W Toskanii przerodziło się w zakochanie umacniane długimi spacerami po winnicach i raczeniem się wybornym winem. Prawdziwa miłość pojawiła się jednak w Rzymie, przywiana wiatrem, który na dobre tam zagościł. Wietrzne i Wieczne Miasto porwało moje serce niczym spóźniony książę na białym rumaku.
Nie sposób nie kochać Italii. Kusi nas gorącym słońcem, kuchnią, która jest tak uwielbiana poza jej granicami, dziecięcą radością rodowitych Włochów i pięknem Włoszek. Ich lekki i melodyjny język wpada w ucho niczym najpiękniejsza muzyka. No właśnie, muzyka! Kto nie bawił się przy dźwiękach Italo Disco?
Sama mogłabym dużo pisać o tym pięknym kraju, toteż ogromnie ucieszyła mnie książka, która przypadkiem wpadła w moje ręce. Włosi. Życie to teatr autorstwa Macieja A. Brzozowskiego to wdzięczna analiza rzeczywistości tego słonecznego kraju. M. Brzozowski jest italianistą, więc to, że opisuje Włochy nikogo nie dziwi. Dziwi jednak fakt w jaki sposób to robi. Dziwi i budzi podziw. Swoje dzieło w całości nazwał teatrem i podzielił je na akty i odsłony. W każdym akcie przedstawia co innego. Świat Przedstawiony, czyli geografia i ukształtowanie terenu. Bohaterowie, czyli Włosi i Włoszki. Jest jeszcze Świat Rzeczywisty. Umiejętnie żongluje tematami raz zachwalając Włochów i ich teatralne życie, innym razem wskazując nam niedociągnięcia w ich wspaniałym obrazie. Bo tak jak bardzo można Włochów kochać, tak bardzo mogą denerwować nas pewne sprawy. Dajmy na to wieczne korki w Wiecznym Mieście. Do tego brawurowy i samolubny sposób poruszania się pojazdami Włochów.
W książce tej znalazły się liczne anegdotki i opowieści zarówno z doświadczenia autora jak i zebrane wśród najstarszych włoskich pokoleń. Czytając ją przed oczami malowała mi się cudowna Italia i zapragnęłam od razu się w niej znaleźć. Jak na ironię książkę tę pochłaniałam na plaży w równie cudownej Portugalii 😉
Jaką mam opinię na temat tej lektury? To chyba oczywiste, że mnie zaczarowała. Przeniosła w zupełnie inny świat. Nie jest to typowy przewodnik. Choć można ją nazwać swojego rodzaju przewodnikiem po życiu we włoskiej, magicznej krainie. Gdzie czas płynie wolno, słońce grzeje mocniej, a woda ma najpiękniejszą barwę. Zakochany na zabój we Włoszech autor zabiera nas w niesamowitą podróż na Półwysep Apeniński, który przez kilkanaście lat był jego domem. Eksponuje jego zalety, ale nie tuszuje też drobnych wad. Polecam ją każdemu, kto już kocha Włochy, ale także temu, kto swoją przygodę dopiero z nimi zaczyna. Prawdopodobnie będziecie tak samo zachwyceni jak ja i tak samo będzie Wam czegoś brakowało po jej przeczytaniu;)
A na zachętę fragment:
Włosi są jak United Colors of Benetton, historia uczyniła z nich mieszankę tyleż barwną co różnorodną. Prędzej poznamy ich po zachowaniu i ubraniu niż wyglądzie czy typie urody. Mało jest chyba na świecie krajów, których mieszkańcy byliby tak trudni do upchnięcia w jednej szufladce. W wypadku Włochów potrzebna jest przepastna szafa.
Liczba komentarzy: 1