I nadeszła jesień. Moja ukochana pora roku. Zazwyczaj pierwsze jesienne miesiące przeznaczam na wyjazd w góry. Tak było również w tym roku – na pierwszą miesięcznicę naszego ślubu, zabrałam męża w okolice Karpacza do miejsca, w którym odbył się mój Wieczór Panieński:) Ledwo wróciliśmy, a już pakowaliśmy walizki na wyjazd z przyjaciółmi. W zeszłym roku byliśmy w górach ( zobaczcie tutaj jak to wyglądało ), a tym razem postawiliśmy na morze. Jeszcze nigdy nie byłam nad Bałtykiem o tej porze roku, więc tym bardziej się ucieszyłam. Wybraliśmy Ustronie Morskie i Kołobrzeg, czyli miejsce, w którym spędziliśmy kilka dni w czerwcu ( sprawdźcie tutaj ) i kilka dni w zeszłym roku ( tutaj ). Mamy ogromny sentyment do tej części wybrzeża i zawsze chętnie tam wracamy:)
Tym razem wyborem noclegu zajęli się nasi przyjaciele i okazało się, że był on doskonały! Sun&Snow Dwie Sosny to apartamenty położone jakieś 50 metrów od plaży. W otoczeniu lasu, z widokiem na morze, cisza, spokój – pełen relaks, zwłaszcza, że znajduje się tam basen, jacuzzi i sauna <3 O tej porze roku jest tam jeszcze bardziej cicho i spokojnie, bo nie ma wielu ludzi. W całym apartamentowcu byliśmy chyba tylko my, zajmując dwa apartamenty i może z 3 inne rodziny. Ustronie Morskie nazwaliśmy nawet „Miastem duchów i … emerytów”;) Wiadomo, że jesienią na wyjazd nad morze pozwolić sobie mogą głównie osoby, które mają sporo wolnego czasu. Moi dziadkowie wybierają się np. do Świnoujścia dopiero na koniec października!
Zobaczcie, jak prezentował się nasz apartament. Mieliśmy do dyspozycji prawie 40 metrów, salon z aneksem, sypialnię, łazienkę i balkon. Baaardzo nam się tam podobało! Zresztą, to nie pierwszy raz, kiedy mieliśmy okazję gościć w Sun&Snow – pamiętacie nasz apartament w Krakowie z widokiem na Rynek? <3
Na wyjazd upiekłam ciasta i zrobiłam dżem. Każdy zabrał ze sobą coś pysznego, więc organizowaliśmy sobie wspólne śniadania i kolacje, a obiady jadaliśmy w mieście – najczęściej w Kołobrzegu, bo jak już wspomniałam, w Ustroniu niemal wszystko było pozamykane. Trafiła nam się też niesamowita pogoda! Cały czas słońce, błękitne niebo i ok. 20 stopni. Żyć nie umierać! Mnóstwo czasu spędzaliśmy więc na plaży: leżeliśmy, słuchaliśmy szumu fal, testowaliśmy drona, organizowaliśmy pikniki, zamówiliśmy pizzę… Cudownie spędzony czas!
Wieczory są już zdecydowanie chłodniejsze, więc grzaliśmy się w jacuzzi i saunie:) Pewnego razu postanowiliśmy się podzielić i podczas gdy panowie oglądali jakiś typowo męski film w jednym apartamencie, my w moim zrobiłyśmy sobie babski wieczór w łóżku, pod kocem – do tego gorące kakao z piankami, popcorn, ciastka i „Seks w Wielkim Mieście”<3
Rankiem zatapiałam się w książkę, z herbatą, w otoczeniu pachnącego lasu:
Spacerowaliśmy po Kołobrzegu o zachodzie słońca, w magicznej godzinie…
W ramach podziękowania za pomoc przy organizacji wesela, zabrałam też wszystkich do naszej ulubionej kawiarni w Hotelu Marine w Kołobrzegu – z nieziemskim widokiem na zachód słońca nad morzem!
Pamiętacie, że mam obsesję na punkcie zachodów słońca? Zwłaszcza tych nad morzem. Mam ich całą kolekcję, ale do tej pory udało mi się sfotografować tylko te latem. Nie sądziłam, że jesienne zachody będą aż tak się różnić! Są niesamowite! Zupełnie inna feeria barw na niebie, inny klimat… Coś pięknego!
I mewy, kochane mewy! Mój K. nie przejdzie obojętnie obok żadnego ptactwa i zawsze musi je nakarmić;) Przynajmniej miałam możliwość zrobienia idealnych zdjęć;)
Nie mogliśmy też odmówić sobie wina na plaży i nadmorskich gofrów!
Długie spacery, wdychanie jodu…
To był zdecydowanie udany wyjazd!:) A żeby uzmysłowić Wam, jaki klimat na nim panował, polecam obejrzeć zdjęcia przy dźwiękach tej oto muzyki: