W sobotę bawiliśmy się na wspaniałym weselu:) I jak to po weselach bywa, połowę niedzieli przespaliśmy, zjedliśmy rodzinny obiad, a że na poprawiny się nie wybieraliśmy, to pojechaliśmy prosto do Wrocławia. Zmęczeni, ja chora, ale i tak daliśmy radę wstąpić po drodze do mieszkania na Rynek na babeczki. Cinnabon wydaje się być w sam raz na rozpoczęcie kalendarzowej jesieni, a także na całą jesień i zimę. Długie popołudnia i wieczory najchętniej spędzałabym w takich miejscach. Przy herbatce, wśród unoszącego się wokół zapachu od świeżutkich, pieczonych na miejscu babeczek. A za oknem Rynek tętniący życiem. Cudownie!:)
Babeczki są urocze (i te, które jedliśmy i te ?babeczki?, które je nam sprzedały;)). Cynamon, czekolada, owoce, polewy ? Słodko, nawet bardzo. W sumie cieszy mnie, że są takie słodkie, bo więcej niż dwa np. minibony nie byłabym w stanie zjeść;>
Wzięliśmy też pudełko pełne smakołyków na wynos i dziś po śniadaniu zjedliśmy cieplutki e babeczki, wspominając wczorajsze udane popołudnie:)
Jeśli macie ochotę zajrzyjcie na stronę Cinnabon Polska ?> klik
Tam znajdziecie kawiarnie w swoich lub pobliskich miastach.
Tymczasem zostawiam Was ze zdjęciami z Cinnabon i wracam pod kołdrę i do mojej Pumpkin Spice Latte ? dostarczonej mi prosto do łóżka przez mojego K.:)