Po krótkiej przerwie świątecznej wracam do regularnych wpisów:) Święta Wielkanocne są zdecydowanie za krótkie, a przez to bardziej intensywne i co za tym idzie, jestem po nich jakaś taka zmęczona. Oczywiście posiedzieliśmy przy stołach, pojedliśmy, spotkaliśmy się z całą rodziną, ale też pograliśmy w badmintona, pojeździliśmy na rolkach, załatwiliśmy kilka spraw i spotkaliśmy się na imprezie z przyjaciółmi. Dzisiaj wróciliśmy do Wrocławia i nie mogłam oprzeć się pokusie dodania wpisu już teraz, nie mogąc czekać na jutrzejszy dzień;)
Będzie krótko, ale treściwie!
Chciałam podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat Filipin. Tak się składa, że Cheryl, koleżanka, która tam mieszka, zaprosiła nas do siebie i chcemy wybrać się do niej w przyszłym roku. Dlatego już teraz ze zniecierpliwieniem przeszukuję internet, by znaleźć jak najwięcej cennych informacji o Filipinach. To wyspiarskie państwo w południowo ? wschodniej Azji od zawsze mnie przyciągało. Nie jest aż tak często wybierane jak np. Tajlandia czy Bali, więc znajdziemy tam o wiele więcej bajecznych, dzikich plaż. Zupełnie inna kultura, ludzie, którzy potrafią jeszcze dostrzegać radość w najdrobniejszych rzeczach.
Dość już tego rozmarzenia, czas na miejsca, które są moimi ?must-see? i na powody, dla których tak bardzo cieszę się na wakacje na Filipinach.
10 powodów, dla których chcę wybrać się na Filipiny:
- Wyspa Bohol, a na niej Czekoladowe Wzgórza. Sama wyspa podobno jest przepiękna. Owalna, świetnie nadaje się do obserwacji delfinów i wielorybów. Zamieszkana przez najmniejsze małpki świata ? tarsier. Czekoladowe Wzgórza swą nazwę zawdzięczają kolorom, na które się zabarwiają w porze suchej, od lutego do maja. To taki zbiór kopców kreta;)
- Najsłodsze mango na świecie do kupienia na filipińskich straganach!
- Boracay. Rajska, śnieżnobiała plaża! Do tego drinki z parasolką, palmy i gorące promienie słońca.
- Chcę spotkać Wyraka ? najmniejszego naczelnego ssaka świata i zarazem gwiazdę Filipin;)
- Przeżyć jeden dzień z plemieniem Mangyan z wyspy Mindoro. Sama wyspa nazwana ?Kopalnią Złota? i jak dla mnie to prawda. Bo takie doświadczenie, które pozwoli zobaczyć i poczuć jak żyje się na ?dziko? ? bez wszystkich dobrodziejstw naszego świata, jest na wagę złota.
- Ifuago, a tam Banaue. ?Ryżowe Tarasy?, które zostały wpisane w 1995 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Niekiedy uznawane są za 8 cud świata. Sporo w tym racji.
- Miasteczko Vigan, również wpisane na listę UNESCO. Zwiedzanie zabudowy miasta będącej wynikiem fuzji architektury kolonialnej i rdzennej azjatyckiej, w dodatku za pomocą calesa, czyli dorożki konnej to zapewne niesamowite przeżycie.
- Bacolod ? Miasto Uśmiechów. Najbardziej zielone, czyste i bez korków ulicznych! Koniecznie muszę się tam znaleźć.
- Palawan ? Park Narodowy Rzeki Podziemnej Puerto Princesa! Rzeka płynąca pod ziemią przez 8 kilometrów to światowy rekord.
- Camiguin ? nazwa podobno pochodzi od słów ?come again? ? nie da się tam nie wracać! Wulkaniczna wyspa porośnięta lasami, z gorącymi źródłami i krystalicznie czystymi wodospadami.
No i nie mogło zabraknąć porcji wspaniałych zdjęć:)
*Źródło grafiki: internet.
Teraz pozostaje mi tylko odliczać dni do wylotu:)