W piątkowy ranek obudziliśmy się z uśmiechami na twarzy. Do łazienki ścigaliśmy się, a buty zawiązywaliśmy już za drzwiami mieszkania. Do samochodu ruszyliśmy biegiem, a płaczące niebo nad Wrocławiem niczym nie zmąciło naszego znakomitego humoru. Przecież to właśnie dzisiaj mieliśmy zjeść śniadanie w najbardziej wyczekiwanym (przynajmniej przez nas) miejscu we Wrocławiu. Charlotte! Perełka dobrze znana z Krakowa i Warszawy, w poniedziałek otworzyła swoje progi dla mieszkańców Miasta Stu Mostów.
Nasza Charlotte została sąsiadką Szajby, w Pasażu Pokoyhofa. Bardzo modne i ładne miejsce. Już na pierwszy rzut oka widać, że wnętrze zachwyci nas swoją nowoczesnością, jednak w przytulnym wydaniu. Filozofią Charlotte jest integracja ludzi. W oczy rzuca się ogromny stół, na którym stoją swoiste ?wizytówki? lokalu ? konfitury, miody i czekolady w słoikach. Każdy kto siądzie przy stole, będzie podawał między sobą te pyszności. My jednak zmuszeni byliśmy do zajęcia miejsca przy oknie. Nie sądziłam, że nowo otwarty lokal może przyciągnąć aż tyle osób o tej godzinie. Ale to dobrze. Przecież klimat miejsca przede wszystkim tworzą ludzie:)
Pieczywo, które widzicie na zdjęciach, a właściwie jego niesamowity zapach, spowodowało to, że wcale nie mieliśmy ochoty zajmować się pstrykaniem aparatem. Jedyne o czym marzyliśmy, to w końcu usiąść i zabrać się za jedzenie. Zamówiliśmy ja tradycyjnie śniadanie Charlotte, które składa się z koszyka z pieczywem, dwóch słoików z konfiturą, czekoladą lub miodem do wyboru (u nas konfitura truskawkowa i miód lawendowy) oraz herbaty, a K. zamówił omlet z kozim serem. Wszystko było idealne! Kubki smakowe szalały z radości. Poza tym muzyka z wolna sącząca się z głośników i klimat miejsca sprawiły, że przenieśliśmy się na leniwe, słodkie śniadanie do jednej z paryskich kawiarenek.
Coś czuję, że Charlotte będzie miejscem często wybieranym przez mieszkańców Wrocławia, w tym przez nas. Jeśli chodzi o ceny, to nie różnią się zbytnio od innych tego typu miejsc. Za śniadanie przyszło nam zapłacić 15 zł/os.
Najlepsze jest to, że w końcu będę mogła kupić tu moje ukochane makaroniki! No i wiele innych pyszności ? na wynos możecie zabrać ze sobą przeróżne kanapki, sałatki, ciastka no i oczywiście pieczywo, które na bieżąco wypiekane jest w lokalu ? i to na widoku! U nas nie obeszło się bez kupienia chleba z oliwkami i rozmarynem ? jeszcze kilka chwil i pozostanie po nim tylko wspomnienie.
Na koniec pozostaje mi tylko polecić Wam to miejsce, choć z przykrością muszę zauważyć też jego drobną wadę. Możecie kupić słoiki z miodem czy konfiturą, owszem, ale ich pojemność nie jest już taka sama jak ta, którą mają słoiki używane w samym lokalu. No i według mnie w związku z tym cena 22 zł za maleńki słoiczek nie powala.
Po resztę informacji zajrzyjcie TUTAJ.
Liczba komentarzy: 1
Charlotte! To na prawdę bardzo fajne miejsce. Siedząc przy dużym stole, można wsłuchać się w rozmowy sąsiadów. Ostatnio siedząc tak i jedząc sernik z białej czekolady – pychaaa!, dotarło do mnie, że jestem przy stole jedyną Polką. Cały lokal był wypełniony obcokrajowcami, tu francuski, tu włoski, tam niemiecki. Jedzenie mają pyszne. W Krakowie też usytuowanie kawiarni jest przy samym placu Szczepańskim. W tygodniu można w kawiarni w porze lunchowej spotkać wiele gwiazd sceny teatralnej. Polecam także różowe wino w karafce – na ciepłe, letnie wieczory!