Piątek! W dodatku wolny piątek! Wiem, nie powinnam się tym chwalić, bo mogę narazić się na nieprzyjemności ze strony tych, którzy dzielnie jeszcze dzisiaj pracują;) Ale spójrzcie na to z innej strony: jeszcze kilka minut i mamy weekend!
Wczoraj do późna oglądaliśmy Harry’ego Pottera, więc dziś pospaliśmy nieco dłużej. Ok. 10.00 zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy na zakupy – dzisiaj wieczorem i cały weekend mamy gości, więc chcieliśmy przygotować jakieś smakołyki:) Po zakupach zdążyliśmy sprzątnąć mieszkanie i ja zabrałam się za przygotowywanie wpisu, a K. za naukę. Zaraz lecę na taras trochę popedałować, a później prosto do wanny pełnej piany…
Zanim to jednak nastąpi, zabieram Was na wycieczkę w pewne tajemnicze miejsce (ok. Nie oszukujmy się. Po pierwszym zdjęciu wiadomo gdzie;)).
Skoro jest piątek to jest i #mygorgeoustravels. Zacznijmy więc naszą podróż:)
Jak widzicie na zdjęciu tytułowym piję herbatę z uroczą damą – zawsze marzyłam o śniadaniu z Audrey Hepburn i spełniłam to marzenie! Było cudownie:)
Chciałam też spotkać Ryana Gosslinga i miałam szczęście, bo wpadliśmy na siebie kiedy wracałam ze śniadania;)
Mówiłam mu, że jedno zdjęcie w zupełności wystarczy, ale uparł się, że ten profil ma lepszy. Jedyne co mi pozostało to przewrócić oczami i zgodzić się na jego prośbę – takiemu przystojniakowi ciężko odmówić.
Robiłam sobie właśnie zdjęcie z Ryanem, a tu nagle zaczepił mnie Dominic i też chciał strzelić sobie ze mną fotkę – jak już mówiłam, przystojniakom ciężko odmówić;)
Ta dziewczyna była mocno irytująca. Robiła zdjęcia na prawo i lewo i zajmowała miejsce w kolejce do zrobienia sobie zdjęcia z pewnym znanym aktorem. Stwierdziłam, że skoro też ma Nikona to jakoś się dogadamy, więc podeszłam do niej i mówię, żeby się jakoś pospieszyła, bo zabiera nam czas. A ona nic. Ani drgnie. Więc szturchnęłam ją i bardzo już zdenerwowana dalej do niej mówię. I wiecie co? Okazało się, że ona jest z wosku … co za bezczelność!
Pocieszenie znalazłam u Johnny’ego. On wie. On rozumie. Zawsze!
Przez tego pana dostałam za to czkawkę, której za nic w świecie nie mogłam się pozbyć. Było za to całkiem zabawnie;)
Na szczęście stary poczciwy Alfred skutecznie mnie wystraszył i po czkawce ani śladu!
Poniżej jeszcze kilku przystojniaków, których spotkałam:
Ci ostatni zdecydowanie najbardziej przypadli mi do gustu;)
No ale dość już tych facetów. Kolej na piękne kobiety;)
K. natomiast spotkał kolegę po fachu, w dodatku z moją rakietą! K. chciał więc mu ją odebrać, ale robił dobrą minę do złej gry…
A gdzie tu K. się wcisnął?
No i zagadka wyjaśniona…
Tak, zgadliście. To do nas się tak uśmiechają;)
Tyle razy mówiłam K. żeby lepiej dobierał sobie kolegów. Tym akurat źle z oczu patrzy.
– Móżdżku a co będziemy robić dzisiejszej nocy?
– To samo co każdej Pinky. Spróbujemy przejąć władzę nad światem!
Niech tam sobie K. przejmuje władzę nad światem. Ja tę noc przetańczyłam z Michaelem!
… który później przedstawił mnie kolegom. Można mieć porządnych kolegów? Można!
Tak zakończyliśmy naszą wizytę u pewnej damy. A dama ta zwie się Tussauds. Madame Tussauds. Do Londynu przybyła w 1835 roku z woskowymi odlewami zgilotynowanych w czasie Rewolucji Francuskiej głów arystokratów. Tak też powstało Muzeum Figur Woskowych, które jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w Londynie. Nie mogliśmy tego pominąć podczas naszego wypadu do stolicy Anglii:)
Oczywiście nie obyło się bez paparazzich – zupełnie nie wiem skąd oni wiedzieli, że akurat w tym dniu będziemy u Madame Tussauds.
Liczba komentarzy: 11