W końcu jest! Nowy wpis z inspiracjami nie tylko ubiegłego miesiąca, ale aż dwóch! Inspiracji jest wiele, bo wiele robiliśmy. Stąd też to opóźnienie, które myślę, że mi wybaczycie, jak tylko obejrzycie seriale, które polecam, posłuchacie utworów, które znalazły się we wpisie lub wybierzecie do miejsc, które ostatnio odwiedziliśmy:) Tradycyjnie zaparzcie sobie herbatę i wyruszcie ze mną w dość długą podróż:)
1. FILMY/SERIALE.
Po pierwsze: obsada. Po drugie: historia szyta na miarę. Co to znaczy? To znaczy tyle, że jest ona idealnie skrojona. W filmie panuje doskonałe napięcie, nic nie jest oczywiste i nie można przewidzieć, co się wydarzy za kilka chwil. Jest to historia porwania małej dziewczynki i nic więcej nie napiszę. Dodam tylko, że do obejrzenia tego filmu zachęcił nas inny, a mianowicie: „Rzeka tajemnic”. Oba świetne i oba zekranizowane na podstawie powieści tego samego autora – Dennisa Lehane.
Film lekki i przyjemny, choć nie aż tak jakby się to mogło wydawać po tytule. Najważniejsze jest to, że akcja toczy się we Włoszech, w uroczym Sorrento <3 No i Pierce Brosnan! Polecam do tego filmu dobre wino i udany wieczór we dwoje gwarantowany;)
Jest to serial, co do którego miałam z początku mieszane odczucia. Skończyły mi się wszystkie te, które oglądałam od lat i stanęłam przed ciężkim wyborem czegoś nowego;) Pierwszy odcinek – średnio. Przy drugim natomiast poczułam już klimat „Twin Peaks” i przepadłam! Tradycyjnie: historia morderstwa, wszyscy są podejrzani, podczas śledztwa wychodzą na jaw rodzinne brudy. Ten serial ma jeden, jedyny minus: ma póki co tylko jeden sezon!:(
Na trzeci sezon tego serialu czekaliśmy z napięciem ponad rok. Dwa pierwsze sezony były bezbłędne i należały do naszych ulubionych. Trzeci nie ma już tego „czegoś”, ale jeśli lubicie kryminał i poczynania policji oraz specyficzne warunki, jakie panują w małym miasteczku, to obejrzyjcie go:)
Z „Veronicą Mars” miałam niemały problem. Nie wiedziałam czy na końcu polecanych seriali umieścić właśnie ją czy nowy „Twin Peaks”, bo chciałam zakończyć serialem, który wgniata w fotel i który przenosi mnie w inny wymiar. Stanęło na „Twin Peaks” tylko ze względu na sentyment, jakim darzę stare sezony – zresztą sami wiecie;) Co do „Veronica Mars” to brak mi słów na to, by opisać moje odczucia co do serialu. Wiem, że aż takie zachwyty nad zwykłym serialem są śmieszne, ale nic na to nie poradzę;p Sęk w tym, że serial ten wcale nie jest zwykły. Ma wszystkie cechy, które w serialach cenię najbardziej: był kręcony w latach, w których kręcone były najlepsze seriale, czyli ok. 2000 roku. Część akcji toczy się w szkole (ah ta nostalgia), w każdym odcinku jest jakaś zagadka do rozwiązania i dylematy miłosne głównej aktorki przypominają mi moje z czasów młodości:D Kiedy oglądam ten serial, nie ma mnie w naszym świecie. Zdarza mi się oglądać go przez całą noc! Już rozpaczam, że zostało mi tylko kilka odcinków:( Naprawdę baaardzo polecam!
No i dobrnęliśmy do „Twin Peaks”. Po 25 latach nadal trzyma fason! Tyle lat czekania i zdecydowanie było warto! Pamiętajcie: poniedziałek, 22.10, HBO:)
2. MUZYKA.
Mam stworzoną playlistę ze wszystkich utworów i słucham jej niemal cały dzień:)
I na koniec dwa utwory z serialu „Veronica Mars” <3
* To że tak uwielbiam muzykę i seriale z lat mojej młodości wynika chyba z faktu, że miałam ją cudowną!:)
3. KSIĄŻKI.
Z tej książki możemy wiele nauczyć się o … ptakach!;) O ich zwyczajach i o tym, jak bardzo pod pewnymi względami są one podobne do ludzi. Lektura może nie porywa, ale warto przeczytać.
Kiedyś pisałam Wam o tym, że jak każdy cierpię na jakieś tam mniejsze lub większe przypadłości i moja akurat dotyczy jelit. Książka więc idealna dla mnie, pochłonęłam ją w jeden dzień i wiele się nauczyłam. Jeśli chcecie wprowadzić zdrowe nawyki do swojego życia to koniecznie sięgnijcie po nią.
Jestem książkowym maniakiem i kupuję ich dużo – pokusiłabym się o stwierdzenie, że dużo za dużo;) Miesięcznie powiększam swój domowy zbiór o jakieś 10 nowych pozycji. Te, które widzicie na zdjęcie pożyczyłam mojej babci i nie zdążyłam jeszcze przeczytać, ale jak tylko to zrobię, to zamieszczę opinię o nich na blogu:)
4. MIEJSCA/RESTAURACJE.
We Wrocławiu jest tyle genialnych miejsc, że nie starcza czasu, żeby je wszystkie odwiedzić! Zaczynając od lewego, górnego rogu: perfekcyjne śniadanie w Vivian, lunch w Dinette, śniadanie w Frankie’s i naturalne lody w naszej osiedlowej kawiarni:)
Nanan to małe dzieła sztuki! Nie mogę doczekać się czwartku, kiedy to z okazji Dnia Dziecka będzie można u nich nabyć ciastka – jednorożce! No i Kawa i Makaronik jak zwykle niezawodna, jeśli chodzi o makaroniki:)
Słodko to nasze nowe odkrycie! Widzicie te cuda?! Zachwyciły nas do tego stopnia, że zagoszczą na naszym weselu – zamówiliśmy u nich nasz słodki stół:)
Wizyta w Warszawie nie mogła odbyć się bez lunchu w ukochanym Flamingu <3
Szybkie odwiedziny w domu i jedne z najlepszych lodów w mieście:)
Magiczny Kraków i apartament, o który sporo osób pytało – jeszcze trochę cierpliwości, bo będzie osobny wpis!;)
Odwieczny problem: kiedy mam wyjść z koleżankami na kawę, to najchętniej zaszyłabym się w łóżku, ale kiedy spędzam wieczór w domu, to mam ochotę na babskie ploty:D
Ognisko z przyjaciółmi w uroczym miejscu nad jeziorem:)
Weekend w Wiedniu i przepiękny zamek w Czechach.
Hotel w Wiedniu, który na długo zostaje w pamięci.
Magiczny, ukochany Wrocław!
Najlepszy pstrąg w Kudowie Zdrój? Tylko w „Starym Młynie”!
Cały czas trenujemy też taniec towarzyski. Aktualnie skupiamy się na naszym pierwszym tańcu na weselu <3 Przy okazji polecam Wam niesamowitą panią Halinę Kwołek, która trenuje nas już od długiego czasu i jest nieoceniona!
Powoli urządzamy nasz taras i spędzamy na nim coraz więcej wieczorów:)
Przed naszym weselem mamy też sporo imprez w rodzinie i u przyjaciół – to będą bardzo przyjemne miesiące!;)
Na dziś to wszystko. Co u Was?:)
Liczba komentarzy: 6