8 September 2017

Jak zorganizować kilkudniowy pobyt w Wenecji?

Italy
Autor:
Di | Italy

DSC_0298

Zanim wyruszysz ze mną w podróż…

Zaparz sobie ulubioną herbatę i okryj się kocem. Za oknem króluje już jesień, ale ja gwarantuje Ci mnóstwo słonecznych promieni, lazurową wodę i temperaturę godną południa Europy. Przeczytaj też, co mam Ci do przekazania na wstępie – to kilka ciekawostek o tym, co nam się przytrafiło. W dalszej części dowiesz się, jak na własną rękę zorganizować pobyt w jednym z najbardziej urokliwych, romantycznych i zadziwiających miast. Opowiem Ci o biletach lotniczych, o wodnych taksówkach, gondolach, hotelach i mieszkaniach z widokiem na kanał. Z chęcią podzielę się tym, gdzie i co jeść, co koniecznie zobaczyć. Niestety, nie będzie to tym razem typowy przewodnik po miejscach „must-see”, bo nasz wyjazd nie był tego typu wyjazdem. Ale po kolei.

Zaczęło się od tego, że w grudniu kupiłam moją ślubną suknię. To było pierwsze podejście i od razu strzał w 10! Skradła moje serce i wydawać się mogło, że zaprojektowana została jakby specjalnie dla mnie, co po rozmowie z projektantem, po części okazało się prawdą. Za każdym razem, kiedy ją przymierzałam i przeglądałam się w lustrze, wiedziałam, że plener ślubny odbędzie się w Wenecji. „Ta suknia pasuje tam idealnie!” – taką myślą podzieliłam się z kilkoma osobami, które nie mogły opanować ataku śmiechu. No bo kto normalny wybiera plener pod suknię?;)

Drugim powodem naszego wyjazdu do Wenecji był fakt, że w prawdziwą podróż poślubną wybieramy się dopiero w styczniu, a chcieliśmy tuż po ślubie poczuć klimat miesiąca miodowego, gdzieś na leniwych wakacjach;) Wenecja wydała się idealna, bo przecież leży we Włoszech, a dla nas, jako miłośników tego kraju, pierwsza podróż jako małżeństwo akurat do ukochanej Italii, wydawała się cudownym pomysłem.

Jakby nam było mało szczęścia, okazało się, że nasza ulubiona fotograf i zarazem przyjaciółka, zgodziła się pojechać z nami i zrobić nam sesję! Wystarczyło więc znaleźć tylko nocleg i zarezerwować loty dla Asi. My jechaliśmy autem, bo moja suknia musiałaby lecieć na osobnym bilecie;)

Jak dolecieć do Wenecji?

Sposobów jest wiele. Ja opowiem Wam o naszym oraz o tych, które rozważaliśmy. Zacznijmy od tego, że lotów najlepiej szukać z dużym wyprzedzeniem. Nas to jednak nie dotyczyło, bo jak zwykle robiliśmy wszystko na ostatnią chwilę. Dodatkowo byliśmy uzależnieni od terminu, który pasował nie tylko nam, ale też Asi – fotograf. Okazało się, że w naszym terminie lotów do samej Wenecji nie ma, albo są, ale za 2-3 tys. Odpada. Wymyśliłam sobie jednak, że skoro my jedziemy autem, to Asia może lecieć np. do Bolonii i stamtąd ją odbierzemy. Tak też się stało. Loty z Katowic do Bolonii i z Bolonii do Wrocławia kosztowały nas w sumie ok. 900 zł, bo Asia na sprzęt musiała mieć duży bagaż. Jeden lot był z Ryanaira, drugi z Wizzaira. Da się taniej, bo wystarczy lecieć z podręcznym bagażem i już wychodzi połowa kwoty. Jak zwykle, musicie polować na dobrą okazję. Na lotnisko w Wenecji też znajdziecie loty w całkiem rozsądnej cenie. Czasem będzie to Marco Polo, a czasem oddalone o 40 km Treviso, ale da się radę to zrobić. Możecie też lecieć do Mediolanu lub Werony. Z tych wszystkich miast i do tych wszystkich miast kursują pociągi. Z Bolonii Asię zabieraliśmy, ale do Bolonii jechała właśnie pociągiem. Bilet kosztował nas ok. 40 euro + 6 euro na busa na lotnisko. Pociąg jedzie ok. 1,5 godziny na Dworzec Centralny i stamtąd to już 15 minut busem na lotnisko. Także jak widzicie, opcji jest wiele. Opcja samolotu jest o tyle wygodna, że z Polski do Wenecji lub okolicznych miast leci się +/- 1,5 godziny, a samochodem trasa wyniosła nas ok. 13 godzin. Za to po drodze mieliśmy wspaniałe widoki, nocleg w czeskich górach i w naszym przypadku dochodzi ten plus, że uwielbiamy jeździć samochodem.

Jak dostać się do Wenecji?

Dolecieć to jedno, ale dostać się do samej Wenecji, to już inna sprawa. My z uwagi na to, że na cały pobyt zostawialiśmy auto na parkingu przy lotnisku Marco Polo (kosztowało nas to ok. 30 euro za dzień), znaleźliśmy transport właśnie tam. Opcji macie kilka. Tramwaj wodny Alilaguna, jakiś inny tramwaj wodny i taksówkę. W każdym przypadku z lotniska do centrum Wenecji podróż trwa ok. 40 minut. Wybór należy do Was, ale należy mieć na uwadze, że podróż tramwajem kosztuje ok. 30 euro w dwie strony za osobę, a podróż taksówką 90 euro w jedną. Wszystko zależy też w ile osób się wybieracie i od Waszych osobistych preferencji. Módlcie się tylko, żeby trafić na rejs w dobrej pogodzie – my trafiliśmy na burzę stulecia i serio myślałam w pewnym momencie, kiedy nawet nie było widać czubków naszych nosów, że to już koniec. Podróż trwała dwa razy dłużej, a my siedzieliśmy jak na szpilkach. Ale wakacje bez przygód, to nie wakacje! Tak jest w naszym przypadku za każdym razem;)

DSC_0804

DSC_0795

DSC_0796

Na zdjęciach powyżej widzicie oczywiście pogodę z naszego powrotu – z rejsu do Wenecji niestety nie mam żadnych;)

Gdzie spać w Wenecji?

Tym sposobem dochodzimy do głównego aspektu wszelkich wyjazdów – noclegu. Zacznę od mało przyjemnej kwestii. Wenecja jest okropnie drogim miastem! Była, jest i będzie. Pierwszy raz byłam w niej w wieku 12 lat i przez kolejne trzy razy nic się pod tym względem nie zmieniło. Muszę też dodać, że tym razem wybierając termin wyjazdu, mieliśmy pecha/szczęście (do wyboru), bo w tym czasie trwał akurat Festiwal Filmowy – rozumiecie, czerwony dywan, gwiazdy z całego świata i te sprawy. Fajnie, bo panował tam klimat nie do opisania, ale oczywiście ceny poszły w górę. Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy jakiś czas temu przeglądałam hotele i ten, który bardzo przypadł mi do gustu, kosztował wtedy 3 tysiące za 3 noce, natomiast kiedy już chciałam go rezerwować, bo termin mieliśmy pewny, jego cena za trzy noce podskoczyła do… 18 tysięcy! Domyślcie się sami, czy było nam dane w nim nocować;)

Biorąc pod uwagę fakt, że byliśmy w trójkę i że nocleg dla Asi tak czy tak leżał w naszej gestii, nie chcieliśmy brać hotelu, bo pokoje musiałyby być dwa, a to bardzo podwyższało cenę. Postanowiliśmy więc pierwszy raz wypróbować airbnb. Znaleźliśmy tam genialny apartament u Maurizia. Tutaj macie link: Apartament w Wenecji. Z przystanku odebrała nas sympatyczna Francesca i zaprowadziła na miejsce. Apartament okazał się lepszy niż na zdjęciach! Dwie sypialnie, dwie łazienki (każda przy sypialni), salon i kuchnia. Przestronne, jasne wnętrze, w nowoczesnej kamienicy (jednej z nielicznych, w których jest winda). A co ważniejsze: widok z okien na kanał! Sami zobaczcie:

1

DSC_0398

Mieszkanie z czystym sumieniem mogę polecić każdemu! Za całość zapłaciliśmy ok. 2000 zł (trzeba pamiętać, że airbnb dolicza sobie opłatę za rezerwację, żeby po prostu miał za co istnieć;) no i dochodzi do tego opłata za sprzątanie, jak to w apartamentach bywa). Spędziliśmy tam dwie noce, każdy miał swój kąt, a kiedy chcieliśmy razem np. wypić wino, to wybieraliśmy salon lub kuchnię. Właśnie wino oraz inne smakołyki czekały na nas po przyjeździe:) Apartament jest w sumie idealny dla czterech osób, najlepiej dwóch par.

Ok. Asia wracała w niedzielę, a my chcieliśmy spędzić jeszcze trochę czasu we dwoje, jak na romantyczny wyjazd przystało:) Zarezerwowaliśmy więc przez nasz ulubiony Booking hotel – typowy, wenecki hotel. Zależało mi przede wszystkim na wnętrzach jak z filmu, tzn. złotych, starych, ze zdobieniami;) No i na widoku z okna! Koniecznie na kanał i jakiś most. Znaleźliśmy dokładnie taki hotel w rozsądnej cenie i w niedzielę, po spakowaniu walizek, udaliśmy się pod jego drzwi. Zarówno apartament jak i ów hotel zlokalizowane były w samym centrum Wenecji, więc przejście na nogach zajęło nam dosłownie 5 minut. Na miejscu jednak okazało się, że…

Nigdy nie możesz być pewien swojej rezerwacji.

Hotel anulował wszystkie rezerwacje ze względu na awarię kanalizy czy coś podobnego. Wyobraźcie sobie nasze miny. Ponoć Booking miał nas poinformować już dzień wcześniej. I tak też zrobił. Tylko, że my na wakacjach nie odbieramy telefonów, tym bardziej z kierunkowym z Holandii, bo zazwyczaj z takich numerów dzwonią klienci, którzy mają „sto pytań do”, bo są w trasie i nie wiedzą, czy.. itp.itd. (a my uprzedzaliśmy o urlopie). Taki numer więc dzwonił, ale my sobie z tego nic nie zrobiliśmy. Na maila też nie zajrzeliśmy. No przecież to nasz MIESIĄC MIODOWY!

Dlatego też zostaliśmy z niczym. Opcje były dwie. Albo skrócić pobyt i pojechać już do domu, albo poszukać czegoś na własną rękę. Oczywiście, żeby nie było, Booking był bardzo pomocny, tylko niestety ze swoimi ofertami (zastępczymi) kompletnie rozminął się z naszymi wymogami. No ale mamy wprawę w szukaniu, więc zabraliśmy się do pracy. Możecie sobie wyobrazić, jak „łatwo” jest znaleźć dobry hotel, który będzie spełniać nasze wymagania w Wenecji, podczas Festiwalu Filmowego, w okresie wakacyjnym, na godzinę przed zameldowaniem. Wspominałam już, że Wenecja jest okropnie droga? No to w tym przypadku, okropnie zamieniło się w niewyobrażalnie. Ceny za pokój nie schodziły poniżej 1000 zł, a najtańsze z nich pozostawiały wiele do życzenia. Stwierdziliśmy jednak zgodnie, że nie zrezygnujemy z naszej wymarzonej „mini” podróży poślubnej i weźmiemy to, co nam się podoba. O cenie za pokój pisać nie będę (wypieram ją z pamięci), ale o hotelu i samym pokoju już tak, bo to faktycznie było spełnienie marzeń! Zobaczcie:

2

DSC_0409

DSC_0416

DSC_0424

DSC_0417

DSC_0729

DSC_0736

Wnętrza i widok z okna spełniały moje oczekiwania w 200%! A to śniadanie? Przy dźwiękach śpiewających gondolierów? Bajka! Hotel, to czterogwiazdkowy Hotel Colombina, tuż przy Placu Św. Marka, z widokiem na Most Westchnień. Dla osób ceniących wygodę i odrobinę luksusu na wakacjach, polecam polecam polecam!:) Oczywiście muszę wspomnieć, że gdziekolwiek indziej na świecie, tego typu wnętrza nie są zbyt zgodne z moim gustem, ale Wenecja ma tak specyficzny klimat, że z kolei nie wyobrażam sobie pokoju urządzonego prosto i nowocześnie.

Pizza, Bellini, Pasta, Lody…

Śniadania jedliśmy typowo włoskie – czyli na słodko. Później zajadaliśmy się pizzą i makaronem – na zmianę. Radzę wybierać miejsca bardziej na uboczu, schowane w wąskich uliczkach i oddalone od głównych atrakcji. Traficie tam na restauracje z muzyką na żywo co wieczór, cudowną obsługą, prawdziwą, włoską atmosferą i przepysznym jedzeniem. Np. Ale Tole, która ma bliźniaczą, tajemniczą siostrę, do której kelner zaprowadzi Was, jeśli w pierwszej zabraknie miejsca. Będąc w Wenecji koniecznie też spróbujcie ich dumy – Bellini. Jest to drink na bazie prosecco i brzoskwiń – pycha! Ale i tak osobiście pozostaję wierna mojej miłości do Aperola;) Ceny pizzy czy makaronu to od 10 – 20 euro.

DSC_0440

DSC_0441

Jest jednak jeden wyjątek, by wybrać kawiarnię w bardzo turystycznym miejscu.

Ten wyjątek nazywa się Caffe Florian i jest najstarszą kawiarnią na świecie! Powstała w 1720 roku i od tego czasu działa nieprzerwanie. Klimat jest cudowny! Muzyka na żywo ( za którą jak się okazuje na rachunku, trzeba zapłacić 6 euro za osobę;)) i pyszna kawa i desery:) Ja wybrałam makaroniki – w gratisie otrzymałam widok na Plac Św. Marka.

DSC_0487

DSC_0482

Spacer po Wenecji i rejs gondolą…

Wyjaśnijmy sobie, że to nasz wspólny, trzeci raz w Wenecji. Poprzednio obeszliśmy ją wzdłuż i wszerz i tym razem nie chodziło nam o zwiedzanie. Celem była piękna sesja ślubna i odpoczynek oraz chłonięcie atmosfery miasta. Ok. Pizza, spaghetti i Aperol też były celem. Wymarzyliśmy sobie romantyczne zdjęcia w gondoli i tym razem skusiliśmy się na tę kosztowną przyjemność. Gondola to wydatek 80 euro za 30 minut. A jeśli chcecie taką przyjemność zafundować sobie po 19.00, to koszt wzrasta do 120 euro. Moja rada: jeśli faktycznie zależy Wam na romantycznych chwilach, to wybierzcie rejs bocznymi, małymi kanałami, a nie głównym, jakim jest Canal Grande. Unikniecie tłumu ludzi, korków (!) i niepotrzebnego stresu.

21329549_1997481233816227_1443228504_o

Resztę czasu spędziliśmy spacerując. Zabieram Was na taki spacer właśnie teraz!

DSC_0276

DSC_0278

DSC_0285

DSC_0289

DSC_0291

DSC_0303

DSC_0308

DSC_0311

DSC_0328

DSC_0330

DSC_0331

DSC_0365

DSC_0460

DSC_0462

DSC_0466

DSC_0493

DSC_0659

DSC_0683

DSC_0703

DSC_0711

DSC_0718

DSC_0761

DSC_0765

DSC_0773

DSC_0791

I kilka zdjęć z serii: „W obiektywie męża” <3

DSC_0367

DSC_0426

DSC_0469

DSC_0506

DSC_0531

DSC_0595

DSC_0622

DSC_0663

DSC_0672

Marzył mi się wyjazd jak z filmu i taki właśnie był! Dzień, w którym spacerowaliśmy po mieście w sukni ślubnej i smokingu na zawsze pozostanie w naszej pamięci, bo było jak w bajce! Wszyscy nas zatrzymywali, gratulowali, robili zdjęcia nam i sobie z nami, ustępowali miejsca, uśmiechali się, mylili z gwiazdami. Ponoć jeden dziennikarz umieści artykuł o nas w gazecie w San Francisco! Jednak o tej przygodzie i o samej sesji opowiem Wam innym razem – niech tylko Asia prześle nam zdjęcia! <3

Tymczasem dla wytrwałych, którzy zostali ze mną do końca, mam niespodziankę. Stworzyłam dla Was filmik z Wenecji, z którego jestem mega dumna! Udało mi się osiągnąć (w moim odczuciu) taką wenecką magię, lenistwo i specyficzny klimat. Ale sami się przekonajcie;)

 

 

FacebookTwitterGoogle+

Liczba komentarzy: 3

  1. / OdpowiedzPaulina G Lifestyle
    Wyglądasz jak księżniczka w tych sukniach i z pięknym uśmiechem na twarzy! <3 W Wenecji byłam jakiś czas temu, ale służbowo, co niestety znacznie ukróciło wymarzone spacery, powolne popijanie kawy i wycieczka gondolą. Jakkolwiek miejsce jest wyjątkowo magiczne! To prawda, że idealne na sesje zdjęciową! Nie mogę doczekać się efektów zdjęć! ;)
  2. / OdpowiedzMałgosia
    Przepiękna jest ta czerwona sukienka! I Ty cudownie w niej wyglądasz :) Mieliście świetny pomysł z tym wyjazdem.Wenecja marzy mi się od dawna <3 a po tym wpisie z pewnością znów zacznę o niej myśleć :D
  3. / OdpowiedzDi Venezia. D’amore. Di magia! | My Gorgeous Life
    […] naszym pobycie i o tym jak to wyglądało „od kuchni”, możecie przeczytać tutaj. Tym razem chciałabym podzielić się z Wami efektami naszej pracy. Dodam, że była to praca […]

Dodaj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany