Hej!:) Powoli zbliżamy się do końca miesiąca, który u mnie co roku jest miesiącem tworzenia postanowień i celów i rozpoczęcia wprowadzania ich w życie. Co prawda, jeszcze kilka dni stycznia nam zostało, ale już dzisiaj chciałabym go podsumować. Jak zwykle mam dla Was mnóstwo zdjęć. Tych, które pojawiły się na facebooku i na instagramie, ale również takich, których dotąd nigdzie nie publikowałam;)
Styczeń był dla mnie pełen niespodzianek, pracy, nauki i nowych doświadczeń. Początek miesiąca spędziliśmy w domu, jeszcze w świątecznej i sylwestrowej atmosferze. Później wróciliśmy do Wrocławia i od razu ruszyliśmy z pracą. Dostaliśmy kilka nowych zleceń, co nas bardzo cieszy, bo mimo, że brakuje nam już na niektóre sprawy czasu, to fajnie jest widzieć, że to co samemu tworzyło się od podstaw, teraz rozwija się w zadowalającym tempie:)
Każdy weekend w styczniu wypełniały nam wykłady na studiach, a w tygodniu trzeba się było otoczyć stosem książek i notatek ? sesja trwa w najlepsze.
Zaczęłam kilka nowych projektów i zajęć. Uczymy się włoskiego, ja chodzę na zajęcia na aplikacji, pracuję też trochę u mojego patrona w jego kancelarii.
Mamy jednak czas na spotkania z przyjaciółmi, wieczory z grami planszowymi, ze wspólnym gotowaniem, zrobiliśmy nawet w którąś sobotę grilla!;)
Spędzamy też wieczory we dwoje z ulubionymi filmami lub serialem, który ostatnio zaczęliśmy oglądać ? ?Różowe lata 70.? Spodobał nam się do tego stopnia, że czasem oglądamy go do posiłków: na śniadanie, obiad czy kolację;)
Jednym słowem mijający styczeń, mimo, że niektórych bardzo dołował pogodą to dla nas był wyjątkowo łaskawy. Mam nadzieję, że te kilka pozostałych dni będzie równie udanych:)
Tymczasem zapraszam Was na sporą porcję zdjęć!
Kilka styczniowych dni zaskoczyło nas białym puchem na zewnątrz, musieliśmy więc wykorzystać to i wyjść na spacer:)
Innym razem wiosna trwała w najlepsze;)
W styczniu na blogu pojawiło się kilka zmian. Poszerzyłam kategorię o ?me?, czyli co nie co o mnie. Głównie chodziło mi o pokazanie różnych stylizacji. Do tej pory pracowaliśmy głównie w domu i nie miałam ani okazji ani motywacji, żeby na co dzień ładnie wyglądać. Odkąd jednak kilka dni w tygodniu zmuszona jestem wyjść czy to na zajęcia czy do kancelarii, staram się odkrywać coraz to nowsze ubrania w szafie i coś z nich tworzyć;) Okazało się tak zupełnie przy okazji, że mam ich trochę za dużo. (Mój K. śmieje mi się za plecami, że użycie określenia ?trochę? to jakieś nieporozumienie? ale w końcu jestem kobietą, prawda?;))
Zrobiłam w końcu porządki w szafie. To jest 1/10 tego, co w niej znalazłam, nie wspominając o tym, że połowę rzeczy mam jeszcze w domu. No cóż, czas będzie z niektórymi ubraniami się rozstać;)
Na blogu pojawiło się też dużo zdrowego i tego mniej zdrowego jedzenia. Przygotowaliśmy razem sushi, sałatki, kurczaka, carpaccio, makaron, tosty, pizzę i warzywa na parze. Było pysznie!
Jeśli chodzi o moje kubki smakowe, to zdecydowanymi ulubieńcami miesiąca są:
1. Lody Haagen-dazs
2. Gorąca czekolada na łyżce
3. Ciasteczka Oreo w białej czekoladzie
Kiedy trochę chorowałam, dostałam od mojego K. domowe naleśniki, nowe książki i ulubione herbaty. Napar z lawendy doskonale koi moje nerwy!:)
Obejrzeliśmy też ponownie większość bajek Disney?a i nie tylko ? to cudowny, zaczarowany świat.
Wieczory mijały nam na leniuchowaniu i grach:
Te piękne róże dostałam od K. w niedzielny poranek po nocy spędzonej z przyjaciółmi u nas, na grillu. Chciało mu się wstać rano, przynieść kwiaty i śniadanie do łóżka, obudzić buziakiem. Jestem szczęściarą!:)
Przynajmniej dwa razy w tygodniu relaksuję się w ten sposób, że biorę długą kąpiel w wannie pełnej pachnącej piany i czytam książkę, oglądam serial lub słucham muzyki.
Nauka i praca. Praca i nauka. Nasze domowe biuro nadaje się do wszystkiego;)
Takie poranki i takie zachody słońca mogłabym mieć zawsze!
Nasza nowa ulubiona herbata: jabłko, cynamon, cytryna, miód ? pycha!
Odkryliśmy też nowe miejsca we Wrocławiu.
No i sklep w Magnolii, który od razu przypadł mi do gustu!
Zabrałam Was do kilku miejsc w Londynie, ale to jeszcze nie koniec. Zostało mi sporo zdjęć z naszego wyjazdu, więc możecie spodziewać się kolejnych wpisów;)
Już w styczniu pomyślałam o lutym i jakby mi było mało zajęć, zapisałam się na kurs. Zawsze chciałam studiować za granicą, więc wykłady na Uniwersytecie w Pensylwanii na dobry początek się nadadzą;)
No i zastanawiam się nad zmianą fryzury, na taką właśnie. Ale zupełnie nie wiem czy odważę się tak mocno skrócić włosy. Nad tym będę jeszcze myśleć;)
Na dziś to już koniec. Ja wracam do nauki, jutro rano mam ważne spotkanie i muszę się do niego porządnie przygotować. Wieczór spędzimy pewnie podobnie do wszystkich wieczorów w styczniu. Zimą najlepiej jest ?utknąć? z kubkiem herbaty, książką lub serialem pod kocem. Wiosną będzie czas na ruszenie się z domu i wieczorne spacery po mieście, parku czy chociaż po osiedlu.
Z utęsknieniem czekam też na koniec sesji i trochę luźniejszy czas, żeby spełnić jeden z naszych tegorocznych celów i wybrać się w góry, na narty.
Mam nadzieję, że dla Was styczeń również był miły i że nie macie na co narzekać:) Miłego wieczoru!
p.s. Zapraszam Was również TUTAJ i TUTAJ – tam dzieje się o wiele więcej niż na blogu;)