Doskonale już wiecie, że uwielbiamy podróżować. Kochamy podróże i małe i duże. Poza zwiedzaniem pięknych miejsc, kochamy też piękne noclegi. Najlepiej takie z widokiem zapierającym dech w piersiach. Budził nas już ocean, góry, wschodzące nad rzeką słońce, tlące się w oddali wieżowce, a w objęcia Morfeusza wybieraliśmy się w towarzystwie słońca zachodzącego nad morzem, ptaków ćwierkających w lesie i śpiewów ulicznych grajków. Kiedy planujemy kolejne podróże, zaczynami od hotelu czy apartamentu. Zdarza się, że w dane miejsce wybieramy się tylko przez wzgląd na bajeczny nocleg.
Z Krakowem było nieco inaczej. Najpierw umówiliśmy się z moimi chrzestnymi, że razem wybierzemy się na Festiwal Muzyki Filmowej, który w tym roku obchodził swoje dziesięciolecie. Wszyscy uwielbiamy tego typu koncerty i co roku bierzemy w nich udział. Kupiliśmy więc bilety i odliczaliśmy dni do maja. A działo się to w styczniu. Wtedy też rozpoczęliśmy poszukiwania noclegu idealnego. I wiecie co? Dokładnie taki udało nam się znaleźć! Apartament w samym sercu miasta! Kiedy tylko zobaczyłam ten widok z okna, moje serce zaczęło bić jak szalone! Jak się później okazało, nie tylko ja zostałam tym widokiem oczarowana, ale też K., moi chrzestni i sporo osób, które obserwują mnie na Instagramie;)
Wybraliśmy Apartamenty Sun&Snow, które rozmieszczone są na terenie całej Polski. Większość z nich zapewnia nieziemskie widoki! Te w Krakowie, w których mieliśmy przyjemność nocować, zlokalizowane są w starej kamienicy w samym Rynku. Jest ich tylko kilka i nie każdy ma piękny widok. Ja zadbałam o to, żeby i jeden i drugi taki widok miał;) Kontakt z obsługą Sun&Snow jest bardzo dobry. Wnętrza apartamentów – co tu dużo pisać – cudowne! Takie w moim stylu – przytulne, ciepłe, jasne, glamour w połączeniu ze stylem skandynawskim. Sami zresztą zobaczcie – nasze dwa apartamenty różniły się od siebie, ale każdy na swój sposób był idealny:
Ten był troszkę większy i ten wybrali moi chrzestni. Tak czy tak większość czasu spędziliśmy u nich – konkretnie do 4 nad ranem;)
Nasz apartament był z kolei mniejszy, ale bardziej przytulny i z delikatnie lepszym widokiem;)
Śniadanie z widokiem na rozpoczynający się w sercu miasta leniwy, niedzielny dzień? Poproszę!
Mój wujek na własnej skórze odczuł, jak wygląda życie „blogera” – po dwóch godzinach snu, razem z K. wybrali się na poszukiwanie truskawek, które idealnie pasowały mi do zdjęć:D
Poza tym spędziliśmy też miły wieczór po koncercie, w jednej z krakowskich kawiarni. Jedyne co może w Krakowie denerwować mieszkańców Wrocławia, to wczesne godziny zamykania wielu restauracji i kawiarni – jesteśmy przyzwyczajeni do lokali otwartych do późnych godzin, tym bardziej w weekendy. W Krakowie natomiast kolejny raz byliśmy trochę rozczarowani. Wybraliśmy się więc na spacer:)
To był zdecydowanie udany weekend! W tym roku Kraków zdążyłam odwiedzić już dwa razy, a coś mi się wydaje, że nim rok się skończy, my się jeszcze ze starym, dobrym Krakowem zobaczymy:)
Liczba komentarzy: 2