To był piękny, śnieżny, grudniowy dzień. Razem z mamą weszłyśmy do jednego z warszawskich salonów sukien ślubnych właściwie tylko po to, żeby się rozejrzeć i spotkać z projektantem, który akurat w tym dniu przyleciał do owego salonu prosto z Nowego Jorku. Od progu zajęła się nami sympatyczna i bardzo ładna blondynka – Ania. Po krótkiej rozmowie, poprosiła nas do przymierzalni i po chwili przyniosła kilka sukien. TA była trzecia. Włożyłam ją na siebie, obróciłam się i… zobaczyłam zachwycone i wzruszone spojrzenia mojej mamy, Ani i Tony’ego Mentela – projektanta TEJ sukni. Mojej mamie po policzkach spłynęły łzy wzruszenia i przerywanym głosem powiedziała, że TA suknia jest jakby stworzona dla mnie – nie muszę przymierzać już żadnej innej. Ania stwierdziła, że w 100% popiera mamę, a miałam podstawy by jej wierzyć, bo nie była osobą, która zawsze powie to, co chce się usłyszeć, byle tylko coś sprzedać. W dwóch pierwszych sukniach miała sporo zastrzeżeń;) No i w końcu Tony z nieukrywanym zachwytem oznajmił, że projektując ten model sukni, myślał właśnie o naturalnej dziewczynie – moje włosy, które nigdy nie były farbowane i ponoć delikatna uroda spowodowały, że byłam dla niego, jako dla projektanta, wymarzoną panną młodą, która zaprezentuje się w tej kreacji;) Tony od razu zaczął mnie szkicować, a ja spojrzałam w lustro i od razu wiedziałam, że mają rację: to TA JEDYNA.
Razem z uczuciem, że wybór właściwie dokonał się sam, w mojej głowie jak szalone zaczęły pędzić różne myśli: jaki pierwszy taniec zatańczę, w jakim klimacie udekoruję salę i… gdzie wybierzemy się na plener ślubny. Może uzależnianie tych spraw od jednej sukienki dla niektórych wydaje się być dziwne, ale ten, kto mnie dobrze zna, wie, że nie mogło być inaczej;) Decyzja odnośnie naszego pierwszego wyjazdu jako małżeństwo zapadła: WENECJA! Oboje jesteśmy miłośnikami Włoch, w samej Wenecji byliśmy już trzy razy, więc ten pomysł bardzo przypadł nam do gustu.
Minęło kilka miesięcy i nastał czas mojego Wieczoru Panieńskiego, na którym w trakcie rozmowy z przyjaciółką, wpadłam na szalony pomysł. Asia jest uzdolnionym fotografem z pasją i miłością do ludzi i do świata – od razu pomyślałam o niej. Z naszą ekipą fotografów, która filmowała i fotografowała ślub i wesele, byliśmy już umówieni na inne miejsce (tak, jeden plener to za mało!;)), poza tym wiedziałam, że mimo iż są równie wybitni jak Asia, to jednak tak emocjonalny wyjazd chciałabym spędzić z bliskimi osobami. Asia jest równie zwariowana jak ja i zgodziła się bez zbędnego zastanawiania. Kilka tygodni później wyruszyliśmy do ukochanej Wenecji – miasta zakochanych:)
O naszym pobycie i o tym jak to wyglądało „od kuchni”, możecie przeczytać tutaj. Tym razem chciałabym podzielić się z Wami efektami naszej pracy. Dodam, że była to praca ogromnie przyjemna! Współpraca z Asią za każdym razem jest czymś wyjątkowym, co zapamiętuje się na całe życie. Od razu polecam Wam jej stronę, na której będziecie mogli zapoznać się z jej ofertą: rustykalnie.com.
Spacerowanie wąskimi uliczkami w sukni ślubnej, długim welonie czy smokingu, było cudownym doświadczeniem. Ogólnie w całych Włoszech próżno szukać oznak zazdrości czy szyderstwa. Ludzie są mili, uśmiechnięci i pomocni. Każda napotkana osoba gratulowała nam, uśmiechała się, robiła nam zdjęcie bądź sama chciała zdjęcie z nami. Coś niesamowitego! Ludzie ustępowali nam w kluczowych miejscach, żebyśmy mogli mieć zdjęcie bez dzikich tłumów. Małe dziewczynki myślały, że jestem księżniczką z bajki i wpatrywały się we mnie dopóty, dopóki mamy nie brały ich za rękę, żeby ruszyć dalej. Spędziłam w sukni cały dzień – od wschodu do zachodu słońca, z małą przerwą na pizzę i lody:) I wiem, że mogłabym spędzić w niej o wiele więcej czasu! Poznaliśmy wiele wspaniałych osób, takich jak Giancarlo, który zaprosił nas do opuszczonej biblioteki, w której mogliśmy zrobić zdjęcia na balkonie, wychodzącym prosto na kanał, którym przepływały gondole i śpiewający Gondolierzy. Poznaliśmy fotografa z San Francisco, który chciał opublikować nasze zdjęcie i historię naszej miłości w swojej gazecie! Spełniliśmy też nasze marzenie o przepłynięciu się gondolą – a spełnienie go w sukni ślubnej i smokingu liczy się jeszcze bardziej, prawda?;)
Ten dzień był magiczny i mam nadzieję, że to właśnie ujrzycie na zdjęciach:) Bardzo zachęcam Was do obejrzenia ich przy utworach, które znajdziecie poniżej, bo stworzy to klimat nie do podrobienia:) W wersji początkowej był to film, ale niestety prawo autorskie jest nieludzkie!;) Film zostanie więc do pokazania w gronie rodzinnym, a Wam muszą wystarczyć zdjęcia z muzyką:)
Liczba komentarzy: 4