Nie mogę napisać, że dziś jest dzień jak co dzień. Oj, zdecydowanie nie! Dziś jest dzień pełen wrażeń. Stety czy niestety tych miłych i tych mniej przyjemnych.
Rankiem obudził nas kurier z taką oto przesyłką:
Nasze mieszkanie w każdym zakątku pachnie jak w bajce:)
Przeglądając posty na facebooku trafiłam na nowe menu w Bernardzie. To zadecydowało o tym, że obiad zjedliśmy dziś właśnie tam i podzielę się z Wami opinią na temat tej restauracji. Myślę, że lepiej będzie jeśli najpierw opiszę Wam nasze ulubione i sprawdzone miejsca, a dopiero później przejdziemy do tych, które odwiedzamy po raz pierwszy;)
?Kucharze BERNARDA,
z Szefem Kuchni na czele,
tworzyli kartę MENU z myślą
o naszych Gościach-
tak, by jedzenie
było przyjemnością.
Karta MENU inspirowana jest
kuchnią czeską,
europejską, dolnośląską,
a także najnowszymi trendami
i technikami przyrządzania
potraw.
Kucharze Bernarda,
bazując na naturalnych,
sezonowych produktach
przyrządzają tradycyjne
przepisy we współczesnych
formach i aranżacjach.?
Wszystko co zostało napisane powyżej jest prawdą. Kuchnia Bernarda jest niesamowita. Zmienia się w każdą porę roku kusząc sezonowymi produktami.
Nas skusiło tym razem jesienne już menu. Wyglądało ono tak:
Same smakołyki!
Na miejscu, gdy usiedliśmy już przy naszym ulubionym stoliku z widokiem na Rynek, okazało się, że menu jesienne jest jeszcze zbyt świeże i będzie dostępne dopiero po 15.00. A na zegarku wskazówka nie chciała pokazać innej godziny niż 13.00. Jednak Bernard wykazał jak zwykle klasę i kelnerka z uśmiechem na twarzy powiedziała nam, że specjalnie dla nas wydrukują szybko menu i przygotują wybrane przez nas dania:)
Zamówiliśmy więc Makaron dyniowy z podgrzybkami, truflami i parmezanem; Polędwiczkę wieprzową marynowaną w pędach sosny z sosem z rydzów, duszonym jarmużem i puree ziemniaczanym. A na deser tartę ze śliwką i Tartaletki z musem z prażonych kasztanów, figami i kremem rabarbarowym z żurawiną. Brzmi pysznie, prawda?;)
Oczekując na jedzenie raczyliśmy się magią wrocławskiego Rynku:
Wszystko zostało pięknie podane a smak? nie da się opisać. To był smak prawdziwej Złotej Jesieni:)
Tartę zamiast śliwkowej dostaliśmy gruszkową, a to dlatego, że śliwkowa nie była jeszcze gotowa. I mimo, że nam nie robiło to różnicy to tartę dostaliśmy w prezencie od Bernarda!:) (wspominałam już, że ta restauracja naprawdę ma klasę?;))
Bernard jest świetnym miejsce na spotkania biznesowe, rodzinne, randki, oświadczyny, ważne kolacje. Wyróżnia się stylowo urządzonym wnętrzem, ale też swojską atmosferą. Obsługa lokalu ubrana w czerń również robi wrażenie:)
W dzień możemy tu zjeść obiad przyrządzony przez prawdopodobnie najlepszych kucharzy we Wrocławiu, a wieczorem napić się kolorowego drinka przygotowanego przez prawdopodobnie najlepszych baristów we Wrocławiu;)
Menu zachęca nas oryginalnością i przeglądając je nigdy nie można zdecydować się na co ma się ochotę.
Bardzo spodobał nam się pomysł na rezerwację. Budzik wskazujący daną godzinę na konkretnym stoliku:)
Po zjedzonym obiedzie wyruszyliśmy na mały spacer po Rynku. Powoli czuć jesień w powietrzu. Zimny wiatr dał nam o tym znać;)
Na koniec zostało to mniej przyjemne zdarzenie. Gdy wracaliśmy do auta mojemu K. jakimś cudem wypadł z kieszeni portfel. Zorientowaliśmy się dopiero w garażu. Przed oczami malowała nam się już czarna przyszłość. Nie dość, że wyrabianie wszystkich dokumentów osobistych i tych od auta, strata pieniędzy i kart, to jeszcze brak możliwości przystąpienia do egzaminu, odebrania paszportu. Same nieszczęścia. I gdy tak myśleliśmy i szykowaliśmy się do podróży na Policję, zadzwonił telefon. Okazało się, że pewien chłopak znalazł portfel i postanowił go zwrócić. Nie przyjął nawet żadnego znaleźnego!
Odzyskaliśmy dziś wiarę w bezinteresowność ludzi:)
Tak więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i już naprawdę na zakończenie, powracając do meritum dzisiejszego wpisu, zachęcam Was do odwiedzenia Bernarda na wrocławskim Rynku:)
Liczba komentarzy: 1
Ciekawy blog